"Możemy teraz próbować odpowiedzieć dalszymi międzynarodowymi sankcjami, ale problem polega na tym, czy uda się je wprowadzić w ONZ i czy okażą się skuteczne. Rosja i Chiny są przeciwne ich zaostrzaniu. Chiny zwiększają współpracę gospodarczą z Iranem. Łatwiej byłoby wymusić przestrzeganie sankcji już istniejących przez likwidację luk w systemie sankcji oraz wywarcie presji na takie kraje, jak Chiny i Rosja, aby ograniczyły robienie interesów z Iranem" - powiedział PAP ekspert ds. Iranu z fundacji RAND, Alireza Nader. "Skuteczność sankcji jest ograniczona, a poza tym godzą one jednak w ludność Iranu, co reżim może propagandowo obrócić przeciw Zachodowi" - dodał. Nader uważa jednak, że "jest jeszcze czas na przekonanie Iranu", aby odwieść go od produkcji broni atomowej, gdyż raport MAEA nie przesądza całkowicie, czy jej budowa jest już zdecydowana. Jego zdaniem, pogróżki Izraela, że może przeprowadzić atak na irańskie instalacje nuklearne, to "pobrzękiwanie szabelką". "Izraelski i amerykański establishment doskonale zdają sobie sprawę z potencjalnych kosztów takiej akcji zbrojnej" - powiedział ekspert RAND. Prasa w USA zwraca uwagę, że chociaż prezydent Barack Obama jest pod rosnącą presją Kongresu, aby przeciwdziałać uzbrojeniu się reżimu irańskiego w broń atomową, jego administracja nie może wiele zrobić, m.in. z powodu sytuacji ekonomicznej na świecie. "Obama stoi przed problemem, jak zareagować na raport MAEA, ale jego opcje są bardziej ograniczone niż kiedykolwiek. (...) Przedstawiciele rządu USA mówią, że surowsze sankcje, nałożone na przykład na bank centralny Iranu - jak to zaproponowali członkowie Kongresu - albo sankcje wymierzone w irański eksport ropy i gazu ziemnego mogłyby spowodować zakłócenia w gospodarce światowej, i to akurat wtedy, gdy USA i Europa pogrążone są w kryzysie ekonomicznym" - pisze środowy "New York Times". Irański bank centralny - zwraca uwagę "Wall Street Journal" - jest w Iranie głównym kanałem sprzedaży ropy. "Przedstawiciele administracji wyrazili zatem obawę, że umieszczenie go na czarnej liście może znacznie wywindować w górę ceny ropy i zaszkodzić w ten sposób gospodarce USA" - pisze "WSJ". Z Waszyngtonu Tomasz Zalewski