"Studenci i ludzie uczestniczący w pogrzebie studenta Saniego Zaleha, który zginął śmiercią męczeńską, starli się z niewielką grupą ludzi najwyraźniej związanych z ruchem buntowników i wyparli ich, wznosząc hasła: śmierć hipokrytom - napisano na stronie IRIB. Hipokrytami władze irańskie nazywają opozycjonistów. Zaleh został zastrzelony podczas manifestacji poparcia dla rewolty w Tunezji i Egipcie - pierwszej opozycyjnej demonstracji zorganizowanej w Iranie od ponad roku. O zabicie studenta rząd obwinił antyrządowych manifestantów, natomiast według opozycyjnych stron internetowych, student zginął z rąk sił bezpieczeństwa. Jak pisze agencja Reutera, dla obu stron Zaleh stał się męczennikiem. Władze w Teheranie obawiają się, że manifestacje poparcia dla rewolt w państwach Afryki Północnej mogą przerodzić się w masowe antyrządowe demonstracje w samym Iranie. Rządzący krajem skrajni konserwatyści islamscy zdławili protesty opozycji po reelekcji prezydenta Mahmuda Ahmadineżada w 2009 roku w wyborach, które według opozycji były sfałszowane. Prezydent Iranu: Protesty to ślepa uliczka Prezydent Iranu Mahmud Ahmadineżad oświadczył, że protesty opozycji "prowadzą donikąd" i zapowiedział kary dla ich organizatorów. Zdaniem Ahmadineżada opozycja chciała w ten sposób pomniejszyć znaczenie prorządowego wiecu, który odbył się w ub. piątek w celu uczczenia 32 rocznicy rewolucji islamskiej. - Oni rzucili trochę piasku na słońce, ale piasek spadnie na ich oczy - powiedział Ahmadineżad. Według agencji ISNA, powołującej się na źródła w parlamencie irańskim, podczas poniedziałkowych demonstracji zginęły dwie osoby. Tysiące irańskich opozycjonistów manifestowało poparcie dla rewolty w Egipcie i Tunezji. Były to pierwsze protesty irańskiej opozycji od ponad roku. Opozycyjna strona internetowa poinformowała, że podczas protestów aresztowano co najmniej 1500 osób. ZOBACZ RÓWNIEŻ: Więcej o sytuacji w Iranie