Lokale wyborcze miały być zamknięte pierwotnie o godzinie 18.00, lecz już wcześnie głosowanie wydłużono do godziny 19.00, a następnie do 20.00 czasu lokalnego. Według ministerstwa frekwencja wyborcza przekroczy 70 procent, zbliżając się do rekordowych 80 procent, które osiągnięto podczas wyborów w 1997 roku. W wyborach rywalizują obecny prezydent, radykał Mahmud Ahmadineżad i umiarkowani kandydaci pragnący zmian politycznych i społecznych. Najsilniejszym spośród trzech oponentów Ahmadineżada wydaje się były premier Mir Hosejn Musawi, którego zwolennicy - przede wszystkim ludzie młodzi - organizowali w ostatnich dniach wielotysięczne parady, by zademonstrować swoje poparcie. Pozostali dwaj kandydaci to reformator, były przewodniczący parlamentu, Mehdi Karubi i konserwatysta, chcący jednak przyjąć bardziej umiarkowany kurs w polityce zagranicznej niż Ahmadineżad, Mohsen Rezai. Przedstawiciel Ahmadineżada w komisji nadzorującej wybory Ali Asghar Zarei powiedział mediom, że obecny prezydent uzyskał największe poparcie wyborów, co stoi w sprzeczności z oświadczeniem współpracownika innego kandydata, Mira Hosejna Musawiego. - Ahmadineżad jest na czele mając 60 procent poparcia i jesteśmy pewni, że wybory zakończą się na jego rzecz w na pierwszej rundzie - powiedział Zarei. Wcześniej w piątek Sadegh Kharazi, współpracownik Musawiego powiedział, że z obserwacji wyborów prowadzonych przez reformatorów wynika, że Musawi otrzymał 58-70 procent głosów. Uprawnionych do głosowania w 70-milionowym Iranie jest ok. 46 mln. Wstępne wyniki są oczekiwane w sobotę rano. Jeśli żaden z kandydatów nie uzyska wyniku 50 proc. plus jeden głos, druga tura odbędzie się 19 czerwca. Kampania wyborcza ujawniła w społeczeństwie głębokie podziały po czterech latach prezydentury Ahmadineżada. Przeciwnicy krytykowali go m.in. za używanie ostrej retoryki w sporze o irański program nuklearny i przeciwko Izraelowi, co doprowadziło do izolacji Iranu na scenie międzynarodowej.