Trzęsienie o sile 6,6 stopnia w otwartej skali Richtera zrównało z ziemią co najmniej 70 procent powierzchni zabytkowego miasta na południowym wschodzie Iranu. 70 tys. mieszkańców pozostało bez dachu nad głową, tymczasem nocą temperatura spada do minus 15 stopni Celsjusza. Trwa akcja ratunkowa, choć szanse znalezienia pod gruzami żywych ludzi z godziny na godzinę topnieją. W niesieniu pomocy uczestniczą ekipy z wielu państw. Do dzisiaj udało się uratować życie ponad dwu tysiącom ludzi zasypanych w gruzach. Hospitalizowano 10 tys. osób. Wśród nich jest też półroczna dziewczynka Nassim, którą odnaleziono żywą w ramionach martwej matki. Jednak według źródeł medycznych, przez ostatnie dwa dni wszyscy wydobyci spod gruzów byli martwi. Zdaniem ratowników, są bardzo niewielkie szanse, by w ponad 70 godzin po pierwszym trzęsieniu, które zaskoczyło ludzi w czasie snu, udało się znaleźć pod gruzami żywych ludzi. Władze nie mają już nadziei, że ktokolwiek przeżył w ruinach. Świadczy o tym fakt, że dzisiaj do przekopywania gruzów przystąpiły buldożery. Uratowani spod gruzów mówią o swoim ocaleniu jak o prawdziwym cudzie. Wśród nich są też zachodni turyści. - Cały nasz hotel po prostu zniknął. Pierwszą osobą, którą zobaczyliśmy, gdy udało nam się wydostać z rumowiska, był pewien Belg. Starał się uratować swoją dziewczynę. Widzieliśmy tylko czubek jej głowy. Reszta ciała była zagrzebana w ziemi. Rozgarnialiśmy gruz rękoma, by odsłonić jej twarz i umożliwić oddychanie - tak wspomina piątkowy poranek młoda Brytyjka. Narasta natomiast groźba epidemii - w zrujnowanym mieście brakuje przede wszystkim wody pitnej, a władze ostrzegają przed wzrostem przestępczości. Minionej nocy dochodziło w Bamie do licznych grabieży. Grupa uzbrojonych w kałasznikowy mężczyzn sterroryzowała pracowników Czerwonego Krzyża, kradnąc namioty z zapasami, a rabusie na motocyklach atakowali ciężarówki z pomocą. Iran pilnie potrzebuje pomocy. Według Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża i Półksiężyca w Genewie, dotychczasowe wsparcie zagraniczne jest w stanie zaspokoić najpilniejsze potrzeby najwyżej w połowie. Czerwony Krzyż oszacował, że pomoc 200 tys. ludzi przez najbliższe sześć miesięcy będzie kosztowała 12,4 mln dolarów. Unia Europejska rozdzieliła dla ofiar trzęsienia 2,3 mln euro ze swojego budżetu. Pieniądze dostały charytatywne organizacje międzynarodowe i unijne. Dzisiaj Bam wizytowali duchowy przywódca Iranu ajatollah Ali Chamenei i prezydent Mohammad Chatami. Ajatollah zapowiedział już odbudowę miasta ze zniszczeń. Tymczasem na przepełnionych cmentarzach i zakładanych pod miastem nowych nekropoliach rozkładające się zwłoki układa się w rowach wykopanych przez buldożery i natychmiast zasypuje, rezygnując z części islamskich rytuałów pogrzebowych. Bam - położone na starożytnym Szlaku Jedwabnym, łączącym Azję z Europą - było znane z doskonale zachowanego fortu, mającego liczyć dwa tysiące lat i stanowiącego wielką atrakcję turystyczną kraju. Dziś fort wraz z XVII-wiecznymi malowniczymi wieżyczkami, meczetami i karawanserajami niemal całkowicie legł w gruzach. Armia irańska zdementowała dzisiaj rano informacje o katastrofie wojskowego śmigłowca, uczestniczącego wczoraj wieczorem w akcji pomocy ofiarom trzęsienia ziemi w mieście Bam. Z komunikatu armii wynika, że śmigłowiec nie uległ katastrofie, jak podawano wcześniej, lecz z powodu kłopotów technicznych lądował awaryjnie w rejonie miasta Bandar Abbas na południu Iranu. Choć ratownicy znajdują już przeważnie ciała ofiar trzęsienia ziemi, Rosjanom udało się odnaleźć pod gruzami żywe szczenię - fotografie AP.