Tego samego dnia liderzy najbogatszych państw świata, którzy uczestniczyli w szczycie G-20 w Pittsburghu, potępili Iran za utrzymywaną wcześniej w tajemnicy budowę zakładów wzbogacania uranu, który mógłby zostać użyty do produkcji bomby atomowej. Minister Sanz powiedział, że Iran pomaga od pewnego czasu Wenezueli w badaniach geofizycznych, chemicznej analizie złóż i lotach rozpoznawczych. Wstępne oceny "wskazują na istnienie złóż uranu na zachodzie kraju i w Santa Elena de Uarien", w stanie Bolivar na południowym-wschodzie Wenezueli. "Możemy mieć znaczące rezerwy uranu" - powiedział dziennikarzom Sanz na wenezuelskiej wyspie Margarita, gdzie udał się na szczyt państw Afryki i Ameryki Łacińskiej. Rzecznik amerykańskiego Departamentu Stanu Ian Kelly powiedział ostatnio, że Stany Zjednoczone są "zaniepokojone" możliwym transferem materiałów nuklearnych pomiędzy Wenezuelą a Iranem - przypomina agencja AP. Analitycy twierdzą jednak, że Iran ma własne bogate złoża uranu i nie musi go importować, choć może się to okazać konieczne, jeśli irańskie zasoby staną się za małe by podtrzymać produkcję wzbogaconego uranu w dłuższej perspektywie. Dalsza współpraca między Caracas a Teheranem w ewentualnej eksploatacji złóż pozostaje w fazie projektu i napotka na liczne praktyczne i finansowe utrudnienia - komentuje AP. Zrealizowanie tych planów może kosztować miliardy dolarów. Wenezuela nie posiada też technologii ani know-how potrzebnych by wprowadzić projekt w życie. Pomoc w tej kwestii zaoferowała Rosja, a prezydent Hugo Chavez ogłosił, że Moskwa i Caracas stworzyły wspólną komisję ds. energii atomowej. Rzecznik rosyjskiej państwowej agencji atomowej Rosatom powiedział jednak, że nie ma jeszcze konkretnych planów współpracy.