Imad Fayez Mugniyah, znajdujący się na amerykańskiej liście najbardziej poszukiwanych terrorystów, zginął w zamachu bombowym w nocy z wtorku na środę. Informację o jego śmierci potwierdziły libańskie źródła w Bejrucie, a następnie stacja telewizyjna Hezbollahu. W oświadczeniu organizacji, opublikowanym w środę rano, w wiele godzin po wybuchu w Damaszku, oskarżono o zamach Izrael. Izrael zaprzeczył doniesieniom, jakoby odegrał rolę w zamachu. Niemniej władze Iranu oskarżając Izrael oświadczyły, że "to kolejny dobitny przykład zorganizowanego terroryzmu państwowego syjonistycznego reżimu". Rzecznik irańskiego MSZ Mohammad Ali Hosseini zaapelował, by "świat uniemożliwił syjonistycznemu reżimowi podejmowanie akcji, które są jawnym pogwałceniem prawa międzynarodowego". Hosseini wychwalał Mugniyaha, który w latach 80. i 90. zeszłego wieku miał odpowiadać za serię krwawych zamachów i porwań, wymierzonych głównie przeciwko Amerykanom i Izraelczykom. Rzecznik władz irańskich nazwał zabitego "męczennikiem", a jego poczynania "jasną kartą w historii oporu wobec agresywnych syjonistów i okupantów".