Resort spraw wewnętrznych podał na swojej stronie internetowej, że "żadnej zgody nie udzielono" na manifestację, zapowiedzianą w poniedziałek przez prorządowe stowarzyszenia studentów. Manifestację zwołano, by zaprotestować przeciwko "ingerencji" Wielkiej Brytanii w wewnętrzne sprawy Iranu i "jej roli w niepokojach w Teheranie i wspieraniu zamieszek". Jak podał deputowany Mahmud Ahmadi, Iran wezwie na konsultacje swego ambasadora w Londynie. Jednak źródło rządowe nie potwierdziło tego doniesienia, rozpowszechnionego przez kilka irańskich agencji. - Na wczorajszym spotkaniu postanowiliśmy wezwać na pewien czas irańskiego ambasadora w Londynie, by złożył wyjaśnienia i przedstawił pełny raport z wydarzeń i wtrącania się Wielkiej Brytanii w wewnętrzne sprawy Iranu - powiedział Ahmadi. Deputowany wypowiadał się po poniedziałkowym spotkaniu parlamentarnej komisji bezpieczeństwa narodowego i spraw zagranicznych z szefem irańskiej dyplomacji Manuszehrem Mottakim. Według agencji ISNA Ahmadi dodał, że na spotkaniu "proponowano obniżenie rangi stosunków z Wielką Brytanią do szczebla charge d'affaires", ale deputowani na to nie nalegali. Wcześniej w poniedziałek rzecznik irańskiego MSZ oskarżył europejskie media o wspomaganie swych rządów we "wspieraniu anarchii" w Iranie. W niedzielę rewizję stosunków z zagranicą, w tym z Wielką Brytanią, Niemcami i Francją, zapowiadał przewodniczący parlamentu Iranu Ali Laridżani. Londyn, Berlin i Paryż opowiedziały się, tak jak wiele innych stolic, po stronie irańskiej opozycji, zarzucającej władzom sfałszowanie wyborów z 12 czerwca i domagającej się ich powtórzenia. Według oficjalnych danych wybory wygrał dotychczasowy szef państwa Mahmud Ahmadineżad.