Jak podało BBC, żadna z otrutych młodych kobiet nie zmarła. Wiele z nich miało problemy z oddychaniem, doświadczyło nudności i zawrotów głowy. - Stało się oczywiste, że niektórzy ludzie chcieli, aby wszystkie szkoły, zwłaszcza szkoły dla dziewcząt, zostały zamknięte - powiedział w ubiegłą niedzielę Younes Panahi wiceminister zdrowia, cytowany przez portal. W związku z masowymi zatruciami prokurator generalny zapowiedział wszczęcie postępowania. Uważa, że dostępne informacje świadczą "jedynie o możliwości popełnienia przestępstwa z premedytacją". Masowe zatrucia w Iranie: Atak na edukację kobiet Do pierwszego zatrucia doszło 30 listopada, gdy 18 uczennic z miasta Kom przewieziono do szpitala. Zaledwie w ostatnim tygodniu otruto niemalże 200 uczennic w czterech szkołach. Wśród Irańczyków pojawiły się obawy, że zatrucia młodych dziewcząt wynikają z zemsty za obranie strony podczas protestów po zabiciu Mahsy Amini. O zatrucia podejrzewani są również fanatycy religijni, którzy sprzeciwiają się edukacji kobiet. W mediach społecznościowych zobaczyć można nagrania z irańskich szkół, na których widać otrute uczennice. Opublikowano również wideo z Teheranu, na którym ojcowie dziewcząt usiłują podnosić auta, które blokują dojazd karetek do szkoły podstawowej, w której otruto ich córki. Prezydent zabiera głos w sprawie We wtorek do masowych otruć pierwszy raz publicznie odniósł się prezydent Ebrahim Raisi. Jak przekazał, sprawą "incydentów" powinno zająć się ministerstwo spraw wewnętrznych. Dzień wcześniej wiceminister spraw wewnętrznych Majid Mirahmadi ocenił, że nie dochodzi do otruć, a jedynie do "wojny psychologicznej". - Ponad 99% z tych przypadków jest spowodowane stresem, plotkami i wojną psychologiczną rozpoczętą szczególnie przez wrogie kanały telewizyjne, aby stworzyć niespokojną i stresującą sytuację dla uczniów i ich rodziców - mówił.