Wiceprezydent Mohammad Ali Abtahi dodał, że do ustąpienia gotowy jest cały rząd, w tym stojący na jego czele prezydent Mohammad Chatami. Wczoraj bojkotem wyborów zagroziła partia związana z prezydentem, Stowarzyszenie Islamskich Bojowników. Poważniejszego kryzysu można jeszcze uniknąć, pod warunkiem, że zdominowana przez konserwatywne duchowieństwo irańska Rada Strażników anuluje swą wcześniejszą decyzję. Przed tygodniem Rada zablokowała udział w wyborach 2 tys., czyli niemal połowy kandydatów ubiegających się o mandat w wyborach parlamentarnych, w tym także ponad 80 obecnych deputowanych. Najwyższy przywódca duchowo-polityczny Iranu, Ali Chamenei, do którego należy ostatnie słowo we wszystkich sprawach wagi państwowej, odmówił na razie ingerowania. W wywiadzie dla państwowego radia zapowiedział, że użyje swego autorytetu, jeśli konflikt "wykroczy poza granice prawa".