Alaedin Boroujerdi, przewodniczący Komisji Bezpieczeństwa Narodowego i Polityki Zagranicznej parlamentu irańskiego, odpowiedział na krytykę ze strony izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu pod adresem sekretarza generalnego ONZ Ban Ki Muna, który zapowiedział już, że weźmie udział w teherańskim szczycie. Netanjahu wyraża obolewanie uczestnictwem sekretarza ONZ Netanjahu telefonował w piątek do Ban Ki Muna, aby wyrazić ubolewanie, że postanowił on uczestniczyć w tym spotkaniu, które odbędzie się w kraju "o antysemickim rządzie pragnącym zetrzeć Izrael z mapy świata". Udział sekretarza generalnego w teherańskim szczycie - głosi komunikat wydany przez biuro premiera Izraela - będzie "ogromnym błędem". Iran traktuje wrogo Stany Zjednoczone, podobnie jak Izrael. Uważa to państwo za swego najgorszego wroga, okupującego ziemie palestyńskie. Władze irańskie ogłosiły, że wszystkie państwa Ruchu Niezaangażowanych zapowiedziały już udział w szczycie, a 30 z nich przyśle delegacje na najwyższym szczeblu. Na szczyt dostał zaproszenie prezydent Rosji Władymir Putin Na szczyt zostali także zaproszeni rosyjski prezydent Władimir Putin i turecki - Abdullah Gul, mimo że ich kraje nie należą do ruchu. Ich udział nie został jednak potwierdzony. Ruch Państw Niezaangażowanych, powołany do życia w 1961 roku, skupia formalnie prawie dwie trzecie państw członkowskich ONZ, zwłaszcza azjatyckich, afrykańskich i latynoamerykańskich, których ludność stanowi ponad połowę populacji świata. W latach zimnej wojny ruch ten skupiał większość państw niezaangażowanych oficjalnie po stronie żadnego ze światowych bloków. Ideą przewodnią ruchu było zachowanie niezależności od ich obu. Po zakończeniu zimnej wojny ruch się formalnie utrzymał, ale bardzo stracił na znaczeniu. Szczyt Niezaangażowanych w Teheranie, szesnasty w historii tego ruchu, który będzie się odbywał w warunkach bardzo zmienionej światowej struktury geopolitycznej, prawdopodobnie pokaże, czy ma on przed sobą jakąś przyszłość. Poprzedni odbył się w Egipcie w 2009 roku.