W tym tygodniu w Moskwie nie doszło do przełomu podczas rozmów między Iranem a sześcioma mocarstwami (USA, Wielka Brytania, Francja, Chiny, Rosja oraz Niemcy), co - jak pisze Reuters - wzmogło obawy, że Izrael może podjąć jednostronne działania, by powstrzyma irański program nuklearny. - Nie są w stanie wyrządzić najmniejszej krzywdy (irańskiej) rewolucji i systemowi. Jeśli reżim syjonistyczny podejmie jakiekolwiek działania (militarne) przeciwko stronie irańskiej, rezultatem będzie jego koniec - oświadczył Izadi. - (...) Jeśli chcą postępować nielogicznie, to zostaną zniszczeni". Reuters pisze, że wypowiedź Izadiego jest zapewne reakcją na wezwania izraelskiego wicepremiera Szaula Mofaza do nałożenia ostrzejszych sankcji na Iran i sugerowania przez niego, że akcja militarna pozostaje jedną z opcji. Agencja dodaje, powołując się na analityków, że przedstawiciele władz irańskich posługują się zwykle taką retoryką, chcąc podsycić obawy Zachodu przed chaosem na Bliskim Wschodzie i zakłóceniem dostaw ropy naftowej w razie operacji militarnej przeciwko Iranowi. Szóstka domaga się od Iranu zaprzestania wzbogacania uranu do poziomu, przybliżającego Teheran do wejścia w posiadanie broni nuklearnej. Mocarstwa światowe żądają, by Iran zamknął podziemny ośrodek wzbogacania uranu Fordo oraz wywiózł za granicę cały zapas wzbogaconego uranu. W zamian oferują m.in. zaopatrywanie Iranu w paliwo do jego reaktora, wytwarzającego izotopy na potrzeby medyczne, a także cofnięcie zakazu dostarczania części zamiennych irańskiemu lotnictwu cywilnemu. Teheran twierdzi, że jego program nuklearny ma charakter czysto pokojowy. Powołuje się na swe prawo do wzbogacania uranu i domaga się cofnięcia sankcji, zanim spełni stawiane mu żądania.