Mieliby to być "basidże" - członkowie paramilitarnych milicji islamskich stworzonych w czasach ajatollaha Chomeiniego. Mieliby - jak informuje "Fars" - "pomóc w przywracaniu porządku w mieście i monitorowałyby sytuację". To oficjalna propozycja. Złożył ją szef basidżów, generał Mohamed Reza Nakdi. Deklaracja Nakdiego posłużyła głównie krytyce Wielkiej Brytanii. Nakdi uznał stłumienie protestów przez policję za represje, rząd uznał za "autokratyczny" i zaprotestował przeciwko nazywaniu biorących udział w zamieszkach "chuliganami i złodziejami". Niepokoje w Wielkiej Brytanii nazwał "powstaniem". Uznał, że to, co dzieje się w brytyjskich miasta to cena za "masakry w Afryce, wojny i rozlew krwi na półwyspie indyjskim, zbrodnie w Chinach i spowodowanie upadku Imperium Ottomańskiego, a także krwawe konflikty z muzułmanami i wyznawcami innych religii". Ziemowit Szczerek