Stany Zjednoczone zdecydowanie zaprzeczają, aby miały cokolwiek wspólnego z zamachem. - Potępiamy ten akt terroru, współczujemy i opłakujemy śmierć niewinnych ludzi. Doniesienia o amerykańskim zaangażowaniu są całkowicie fałszywe - oświadczył rzecznik Departamentu Stanu Ian Kelly. Reakcja Stanów Zjednoczonych jest zdecydowana, bo oskarżenia mogą zakłócić rozmowy dotyczące programu nuklearnego. Właśnie dziś w Wiedniu ma się rozpocząć druga runda negocjacji dotyczących irańskiego programu nuklearnego. Wczorajszy zamach z pewnością wpłynie na ich przebieg. Komentatorzy obawiają się nawet, że do rozmów nie dojdzie. Przedstawiciele Iranu mogą nie chcieć rozmawiać z Amerykanami i Brytyjczykami. Przynajmniej na razie. W najlepszym wypadku będą to rozmowy bardzo chłodne, w czasie których nic nie zostanie ustalone. Do zamachu doszło w niedzielę rano w mieście Sarbaz w niespokojnej prowincji Beludżystan i Sistan. Zamachowiec zdetonował materiały wybuchowe przed wejściem do sali, w której miały się odbyć obrady dotyczące pojednania między zamieszkującymi region społecznościami szyicką i sunnicką.