Ofiarami wojny w 1991 roku - zdaniem Irakijczyków - padli głównie niewinni cywile. W Bagdadzie symbolem tej wojny, obowiązkowym punktem wszelkich wizyt i wycieczek jest schron Al-Amiriya. 13 lutego 1991 roku zginęło w nim - według Irakijczyków - 408 osób, ocalało 14. W bunkrze jest teraz muzeum. Reporterzy RMF rozmawiali z jednym z ocalonych. - To jest moja córka, ma 2,5 roku. Nie rozumie, co się działo. Opowiadam jej, że to miejsce to schron, gdzie jej ojciec się palił, gdzie na ścianach, na zdjęciach są jej wuj, babcia, ciotka, którzy tu zginęli - mówi mężczyzna. Irakijczycy opowiadają, że po bombardowaniu siła eksplozji rozrzuciła fragmenty ciał ofiar w promieniu kilkuset metrów. Ich zdaniem to przykład amerykańskich zbrodni przeciwko ludzkości. Irakijczycy nie mówią jednak, że pod schronem był drugi bunkier, wojskowy. Nie opowiadają też otwarcie o tym, zarówno w czasie wojny, jak i teraz umieszczają centra dowodzenia pod obiektami cywilnymi. Istnieją też udokumentowane relacje, że w czasie Pustynnej Burzy Saddam Husajn nie wahał się wykorzystywać cywilów - kobiety, dzieci - do używania ich jako "żywych tarcz". Zachodnie wywiady twierdzą dziś, że irackie laboratoria, oddziały wojskowe i systemy obrony przeciwlotniczej rozlokowywane są w gęsto zaludnionych terenach miejskich. O tym jednak oficjalna propaganda Iraku milczy.