Kapral Rutkowski był w Iraku od kilkunastu dni, przyleciał razem z trzecią zmianą polskiego wojska. Zginął w wyniku bardzo silnego wybuchu połączonych szeregowo 16 ładunków wybuchowych. Eksplozja miała miejsce o godz. 9.35 czasu irackiego (7.35 czasu polskiego). Pomścimy Polaka - Akcja terrorystów była dobrze zaplanowana. Ten akt terroru zostanie pomszczony. Nie pozwolimy, żeby przelanie krwi polskiego żołnierza pozostało bezkarne - oświadczył podczas konferencji prasowej w Obozie Babilon dowódca Wielonarodowej Dywizji Centrum - Południe w Iraku gen. dyw. Andrzej Ekiert. Rannych w zamachu zostało ośmiu żołnierzy. Pięciu przetransportowano do szpitala Bagdadzie, jednego natychmiast operowano. - W Bazie Lima koło Karbali, znajduje się dwóch żołnierzy, rozmawiałem tam z nimi. Jeden znajduje się obecnie w obozie w Hilli i po opatrzeniu niegroźnych ran nie wymaga hospitalizacji. Obrażenia są różne, są to rany nóg, rąk, lekkie rany szyi, rana oka, ogłuszenia i jedna rana pośladka. Natomiast kapral Rutkowski doznał śmiertelnych ran głowy - powiedział dziennikarzom gen. Ekiert. Żołnierze poruszali się w konwoju trzech samochodów, w dwóch Honkerach oraz w Chevrolecie - właśnie w amerykańskim pojeździe zginął kapral Rutkowski. Jak ocenia gen. Ekiert, akcja terrorystów była dobrze zaplanowana. - Tą drogą jechał wcześniej patrol inżynieryjny, który nie wykrył niebezpieczeństwa" - mówił podczas konferencji prasowej. - Bomby były bowiem bardzo głęboko zakopane. W momencie, gdy nadjechała kolumna trzech wozów, ładunki zostały odpalone drogą elektryczną" - mówił polski dowódca sił koalicyjnych. Jak podkreślił, atak na pewno nie był specjalnie wymierzony w polskich żołnierzy, a w siły wielonarodowej dywizji. - To jest ruchliwa droga, którą jeżdżą całe kolumny wozów z zaopatrzeniem. Wybrano akurat te trzy wozy - dodał Ekiert. Wzorowy żołnierz 24-letni polski żołnierz Marcin Rutkowski, który zginał dziś w Iraku, pozostawił w Węgorzewie na Mazurach żonę i 3-letniego syna. Od dwóch lat pełnił służbę wojskową w 1. Brygadzie Artylerii w Węgorzewie. Jak poinformował szef sztabu 1. Brygady Artylerii w Węgorzewie mjr Marek Wróblewski, kapral Rutkowski był w służbie nadterminowej. Rok temu po odbyciu zasadniczej służby wojskowej wyraził chęć dalszej służby wojskowej w jednostce. Dowódca sztabu w węgorzewskiej jednostce ppłk Zbigniew Błażewicz poinformował, że Rutkowski należał do najlepszych żołnierzy w jednostce. - Tylko tacy mogą wyjeżdżać na misję poza granicami kraju - powiedział. Dodał, że Rutkowski był dziesięciokrotnie wyróżniany podczas swej służby. Były to mianowania, pochwały oraz nagrody pieniężne. Marcin Rutkowski od około 15 lat mieszkał w Węgorzewie. Niedawno założył rodzinę. Pochodził z gminnej miejscowości Srokowo k. Kętrzyna, gdzie nadal mieszka jego ojciec. Ppłk Błażewicz powiedział, że już cała rodzina została poinformowana o śmierci kaprala. Jedenasta ofiara Kapral jest 11. polską ofiarą interwencji w Iraku. Wcześniej śmierć poniosło sześciu żołnierzy i czterech cywili. W listopadzie ubiegłego roku zginął mjr Hieronim Kupczyk. W grudniu, podczas czyszczenia broni, śmiertelnie postrzelony został starszy szeregowy, Gerard Wasielewski. W maju nieznani sprawcy ostrzelali samochód, którym jechali Waldemar Milewicz i Mounir Bouamrane - dziennikarze TVP. Dzień później zginęło dwóch polskich żołnierzy, jeden w wypadku samochodowym, drugi w wybuchu miny-pułapki. W czerwcu najpierw śmierć poniosło dwóch polskich cywilów-pracowników amerykańskiej firmy ochroniarskiej Blackwater USA, byłych żołnierzy jednostki specjalnej GROM, a kilka dni później w wyniku ataku moździerzowego zginęło dwóch saperów. Zobacz także: IRAK - raport specjalny