- Zagrażają nie tylko polskim żołnierzom, ale terroryzują przede wszystkim Irakijczyków. Są przy pomocy wojskowych służb i polskiej dywizji w Iraku bardzo szybko namierzani, łapani - mówił o zatrzymanych w poniedziałek w TVN24 minister obrony Aleksander Szczygło. Jak poinformowała "polska" dywizja, bezpośrednio po sobotnim ostrzale moździerzowym bazy Echo, nad Diwaniję ruszyły powietrzne siły szybkiego reagowania. Do akcji wkroczyli też żołnierze z Task Force Falcon - Samodzielnej Grupy Powietrzno-Szturmowej razem z żołnierzami Armii Irackiej, pełniący służbę w wysuniętej bazie patrolowej na terenie miasta. Wspólny patrol polskich i irackich żołnierzy przy wsparciu śmigłowców skierował się do części miasta, z której prowadzono ostrzał. Żołnierze zaobserwowali uciekający samochód. Doścignięto go i zatrzymano pięciu podejrzanych. Wobec nich trwają postępowania wyjaśniające. Jednocześnie w wyniku działań operacyjno-wywiadowczych, realizowanych we współpracy z ludnością cywilną Iraku, udało się zatrzymać w niedzielę terrorystę odpowiedzialnego za zorganizowanie zamachu z 20 kwietnia 2007 r., w którym zginął polski żołnierz Tomasz Jura, a czterech zostało rannych. - Ostatnie zatrzymania są efektem szybkiej reakcji żołnierzy oraz przyjętej taktyki reagowania z wysuniętych baz patrolowych. Ważnym czynnikiem wspomagającym naszych żołnierzy jest również pomoc i współpraca lokalnej ludności - mówił w Iraku dowódca wielonarodowej dywizji gen. Tadeusz Buk. - Dzięki naszej obecności w bazach patrolowych na terenie samego miasta Diwanija ludność cywilna może być z nami w kontakcie - powiedział mjr Dariusz Kacperczyk z Dowództwa Operacyjnego.