Wcześniej informowano o 46 ofiarach śmiertelnych. To najkrwawszy zamach w Iraku od prawie dwóch miesięcy. Wśród zabitych są kobiety i dzieci. Ok. 200 ludzi zostało rannych. W głównym szpitalu Kirkuku zapanował chaos. Służby bezpieczeństwa wstrzymywały ruch, by umożliwić wykorzystywanym jako karetki ciężarówkom transport rannych do szpitala. Ładunek wybuchowy znajdował się w ciężarówce, która eksplodowała, gdy wierni wychodzili z meczetu po południowych modłach - poinformował gen. Sarhat Kader. Taza znajduje się ok. 20 km na południe od Kirkuku. Kader dodał, że zniszczona została świątynia, a także pobliskie domy. Mieszkańcy pomagają ekipom ratowniczym w poszukiwaniu ludzi pod gruzami. Amerykańskie siły podały, że na miejsce zdarzenia dostarczyły generatory i wodę. Jeden ze świadków powiedział, że siedział w domu, "gdy nagle potężna eksplozja zatrzęsła ziemią pod stopami". Ten 35-letni mężczyzna zobaczył, że jest cały we krwi, a jego okolica zamieniła się w ruinę. Taza, zamieszkana w większości przez szyitów, leży 220 km na północ od Bagdadu. Do zamachu doszło kilka godzin po tym, jak premier Iraku Nuri al-Maliki nazwał "wielkim zwycięstwem" planowane wycofanie się żołnierzy USA z miast do końca tego miesiąca i zapewnił, że wszystko odbędzie się zgodnie z planem. Wycofanie się żołnierzy z obszarów miejskich nastąpi w ramach paktu bezpieczeństwa, podpisanego przez Bagdad i Waszyngton w ubiegłym roku. Maliki ostrzegł jednocześnie przed prawdopodobieństwem zaostrzenia aktów przemocy. Od 1 stycznia, kiedy wszedł w życie pakt bezpieczeństwa, w Iraku doszło do wielu krwawych zamachów. 10 czerwca na targu w szyickim mieście Nasirija zginęło ok. 30 osób. Trzy tygodnie wcześniej, 21 maja, bomba w sunnickiej części Bagdadu zabiła ok. 15 ludzi, w tym trzech Amerykanów. Zaledwie dzień wcześniej w eksplozji samochodu-pułapki z północno-zachodnim Bagdadzie zginęło ok. 40 ludzi. 29 kwietnia podwójny wybuch samochodu-pułapki w bagdadzkim Mieście Sadra zabił ok. 50 ludzi.