Zamach może utrudnić naprawę instalacji naftowych, które nieustannie są celem ataków. Wczoraj po serii eksplozji Irak niemal całkowicie wstrzymał eksport ropy. Ghazi al-Talabani, kuzyn szefa Patriotycznej Unii Kurdystanu, został zabity tuż przed swoim domem; zginął na miejscu. W ataku poważnie ranny został także jeden z ochroniarzy Talabaniego. 54-letni Talabani od upadku Saddama Husajna odpowiadał za bezpieczeństwo w irackiej Północnej Kompanii Naftowej. Wcześniej był w tej firmie inżynierem. Okazuje się, że ceny ropy, mimo zamachów na irackie urządzenia naftowe, zaczynają powoli spadać. Wczoraj w Nowym Jorku za baryłkę płacono 37,19 dolara, o 40 centów mniej niż w poniedziałek; w Londynie cena ropy Brent, uznawana za wskaźnikową dla rynku europejskiego, zakończyła sesję na poziomie 35,29 dolara za baryłkę, niższym o 20 centów niż w poniedziałek. Trzeba jednak zaznaczyć, że giełdy w Wielkiej Brytanii i USA zamknięto przed doniesieniami o drugim ataku na irackie rurociągi, tym razem na północy kraju, w rejonie Kirkuku, gdzie po spowodowanej przez sabotażystów eksplozji stanęła w płomieniach jedna z ważniejszych linii przesyłowych. Zobacz także: IRAK - raport specjalny