Prawie 20 mln uprawnionych do głosowania Irakijczyków wybierze spośród ok. 6.200 kandydatów 325 deputowanych do parlamentu. Lokale wyborcze będą otwarte do godz. 17 czasu miejscowego (15 czasu polskiego). Możliwa jest jednak decyzja o przedłużeniu czasu głosowania. Władze wprowadziły w dniu wyborów bardzo zaostrzone środki bezpieczeństwa. W całym kraju zmobilizowane setki tysięcy żołnierzy i policjantów. W Bagdadzie po ulicach mogą jeździć tylko uprawnione pojazdy ze specjalnymi zezwoleniami. Nieczynne jest stołeczne lotnisko, zamknięte są przejścia graniczne. Są to drugie wybory do parlamentu od czasu inwazji na Irak w 2003 r. wojsk koalicji. Na krótko przed otwarciem lokali wyborczych w Bagdadzie dały się słyszeć odgłosy eksplozji pocisków moździerzowych. Rebelianci wcześniej grozili aktami terroru w celu zakłócenia wyborów. 24 zabitych, 70 rannych w dniu wyborów Co najmniej 24 osoby zginęły, a 70 zostało rannych w niedzielę w licznych zamachach i atakach podczas wyborów parlamentarnych w Iraku - poinformowało irackie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Mimo to wyborcy licznie stawili się w lokalach wyborczych. Przed lokalami wyborczymi stoją kolejki, nie wyłączając rejonów sunnickich, takich jak Mosul na północy czy Anbar na zachodzie, gdzie w 2005 r. głosowanie zbojkotowano - informuje agencja AFP. Dwanaście osób zginęło, a 10 zostało rannych na skutek zawalenia się domu mieszkalnego po detonacji ładunku wybuchowego w dzielnicy Ur (północna część Bagdadu). Cztery osoby zginęły i osiem zostało rannych w zamachu na dom mieszkalny w dzielnicy Szurta al-Rabia na południu Bagdadu. W różnych dzielnicach stolicy wystrzelono ponad 70 pocisków, które zabiły 4 osoby. W Bagdadzie doszło też do innych zamachów, w których zginęły 4 osoby, a 40 odniosło obrażenia. Trzynaście osób odniosło obrażenia na skutek ostrzeliwania lokali wyborczych w Iskandarii, 50 km na południe od Bagdadu. Premier Nuri Al-Maliki, który głosował w silnie strzeżonej "zielonej strefie" w centrum Bagdadu, zbagatelizował te ataki. - To tylko hałas, który ma zrobić wrażenie na wyborcach, ale Irakijczycy to naród, który kocha wyzwania - powiedział. Niedzielne wybory, po raz pierwszy organizowane przez samych Irakijczyków, uważane są za sprawdzian demokracji tym kraju. Ich wynik może zadecydować o tym, czy po zaplanowanym do końca 2011 roku wycofaniu wojsk amerykańskich uda się tam przezwyciężyć podziały wyznaniowe między szyitami i sunnitami.