Jak podała agencja Reutera, urzędnicy wypowiadali się anonimowo, ponieważ nie są upoważnieni do rozmów z mediami. Bezpośrednio po ataku do jego przeprowadzenia nie przyznała się żadna grupa. Wcześniej do podobnych ataków przyznawały się grupy zbrojne, które - zdaniem urzędników - są wspierane przez Iran. Był to już drugi w ciągu tygodnia tego typu atak na bazę, w której znajdują się wojska amerykańskie lub cywilni pracownicy misji. W poniedziałek wieczorem amerykańska armia stacjonująca w Iraku poinformowała, że co najmniej trzy rakiety spadły na Irbil, stolicę Regionu Autonomicznego Kurdystanu w północnym Iraku. Zginęła jedna osoba cywilna, a pięć zostało rannych, w tym amerykański żołnierz. Dwie rakiety spadły w okolicach osiedli mieszkaniowych w Irbilu, a jedna uderzyła w bazę lotniczą, w której stacjonują wojska amerykańskie. Był to pierwszy od dwóch miesięcy atak na zachodnie obiekty wojskowe lub dyplomatyczne w Iraku.