Rakiety mają zasięg ponad 170 km, tymczasem zgodnie z rezolucją ONZ Irak nie może mieć pocisków, które byłyby zdolne przelecieć więcej niż 150 km. Irak ma czas do 1 marca. Iracki generał Hossam Mohammad Amin wierzy, że jest szansa na porozumienie. - Sprawa jest skomplikowana i powinna być rozwiązana podczas technicznych spotkań, poprzez wymianę poglądów. Mamy nadzieję, że misja ONZ zrozumie nasze stanowisko - mówi iracki generał. Jego zdaniem zniszczenie rakiet byłoby ciosem dla Iraku, ale jak twierdzi Amin, nie stanowiłoby poważnego osłabienia armii. Tymczasem USA nie ustają w przygotowaniach do wojny. W rejonie Zatoki Perskiej jest 200 tys. amerykańskich żołnierzy. O przygotowaniach Irakijczyków niewiele wiadomo - donoszą korespondenci RMF. Władze zapewniają natomiast, że nie chcą wojny, ale na każdym kroku podkreślają, że są do niej gotowe. Saddam Husajn jak i członkowie jego rządu wielokrotnie zapewniali, że są przygotowani do obrony i że USA złamie sobie kark, jeśli odważą się zaatakować Irak. Jak informują reporterzy RMF, w samym Bagdadzie nie widać wojska. Irakijczycy, z którymi rozmawiał Przemysław Marzec i Jan Mikruta, zapowiadają, że będą walczyć. - Saddam jest naszym przywódcą. Prowadzi Irak do zwycięstwa. Zawsze będziemy z nim - wołają mieszkańcy Bagdadu.