Trzej zabici żołnierze to: podporucznik Daniel Różyński, podporucznik Piotr Mazurek i starszy szeregowy nadterminowy Grzegorz Nosek - poinformowano w Obozie Babilon. Podporucznik Różyński miał 24 lata, pochodził z Brodnicy w województwie kujawsko-pomorskim i służył w 6. brygadzie desantowo-szturmowej w Krakowie. Podporucznik Mazurek miał 25 lat, pochodził z Cieszanowa w województwie podkarpackim i służył w 15. batalionie saperów w Orzyszu. Starszy szeregowy nadterminowy Nosek miał 28 lat, pochodził z Jaworzna w województwie śląskim i służył w 6. brygadzie desantowo-szturmowej w Krakowie. Około godz. 16.30 czasu lokalnego (w Polsce 14.30) terroryści zaatakowali patrol saperski z 1. Grupy Bojowej Wielonarodowej Dywizji. Atak miał miejsce ok. 8 km na południowy wschód od Maszru w prowincji Babil. Terroryści ostrzelali polskich żołnierzy z granatników i broni maszynowej. Doszło do wymiany ognia - podało biuro prasowe dywizji. Żołnierze stacjonowali na co dzień w Bazie Charlie w Hilli. Polacy około 30 km na północny wschód od Obozu Babilon zabezpieczali zdalnie sterowany ładunek wybuchowy umieszczony przy drodze i zostali nagle zaatakowani przez nieznanych napastników. - Trzech z nich zginęło na miejscu, a trzech jest w szpitalu wojskowym w Karbalii. Ich stan jest stabilny - powiedział rzecznik sztabu generalnego Zdzisław Gnatowski. - Najprawdopodobniej była to pułapka, zaplanowany, perfidny atak - uważa Gnatowski. - Trwa śledztwo w sprawie - dodał. Na miejsce ataku zostały wysłane siły szybkiego reagowania, które zabezpieczyły miejsce zdarzenia i rozpoczęły poszukiwania napastników. Dowódca dywizji gen. Andrzej Ekiert poinformował wieczorem w Obozie Babilon, że straty odnieśli również sprawcy ataku. - Zabici są po obu stronach - powiedział generał. Wyjaśnił, że jeden żołnierz został raniony w kolano, drugi w lewe ramię, a trzeci ma drobne rany na całym ciele od odłamków. - Mogę zapewnić, że ranni otoczeni są dobrą opieką - podkreślił Ekiert. Polski dowódca dodał, że zasadzkę przygotowano korzystając z osłony gaju daktylowego. - Patrol był ochraniany przez żołnierzy irackiej Gwardii Narodowej, którzy po 25 minutach niestety wycofali się - zaznaczył Ekiert. Sześć godzin przed atakiem na polskich żołnierzy, sześć kilometrów od Maszru, zginęło trzech żołnierzy irackiej Gwardii Narodowej, a trzech kolejnych odniosło rany. Nie ma na razie żadnych informacji, wskazujących na to, czy oba zamachy można ze sobą łączyć. Gwardziści zginęli w wyniku wybuchu ładunków wybuchowych umieszczonych w samochodzie pułapce oraz eksplozji miny pułapki ukrytej koło drogi. To już kolejny w ciągu ostatniego miesiąca atak na polski patrol w Iraku. Pod koniec sierpnia w okolicy Al-Hilli zginął żołnierz, a 6 zastało rannych. Od początku misji polskiego kontyngentu wojskowego, w Iraku zginęło 17 Polaków. Trzynastu z nich było żołnierzami, przy czym siedmiu przyjechało do Iraku z trzecią zmianą polskiego wojska. Zobacz też: IRAK - raport specjalny