Amerykanie użyli w bitwie m.in. samolotu-fortecy AC-130. Maszyna ta zniszczyła system obrony przeciwlotniczej sadrowców. Po starciu sił USA z partyzantami, amerykańskie śmigłowce ostrzelały rakietami posterunek armii Mahdiego w rejonie miasta Kufa, 10 km na północny wschód od Nadżafu. W walkach w rejonie Kufy rannych zostało co najmniej 22 Irakijczyków. Poważnie uszkodzone zostały też budynki w pobliżu posterunku partyzantów, spłonęły co najmniej trzy pojazdy armii Mahdiego. Wokół miasta Amerykanie zgromadzili ponad 2,5 tysiąca żołnierzy. Amerykański administrator Iraku Paul Bermer przyznał, że sytuacja w świętym mieście szyitów jest "wybuchowa". Sytuacja zaogniła się, gdy Amerykanie zaczęli przejmować bazy opuszczane przez Hiszpanów. - Ważne jest, by tutejsi mieszkańcy zrozumieli, że siły koalicji nie opuszczają Nadżafu - tłumaczył Phil Kosnett, przedstawiciel tymczasowych władz w Nadżafie. Rzecznik Muktady Al Sadra wezwał do obrony miasta przed Amerykanami. Starcia w okolicach Nadżafu moga się też rozprzestrzenić na obszary kontrolowane przez polskich żołnierzy. Zobacz także: IRAK - raport specjalny