Ponad trzy tysiące manifestantów przemaszerowało ulicami Basry, niosąc transparenty i żądając rozwiązania problemu przerw w dostawach prądu. W Basrze, drugim co wielkości mieście Iraku, położonym 550 km na południowy-wchód od Bagdadu, prąd dostępny jest średnio przez dwie godziny dziennie. Sytuację mieszkańców utrudniają upały, sięgające 50 st C i bardzo wysoka wilgotność powietrza. W innych regionach kraju prąd dostarczany jest średnio przez sześć godzin dziennie. Demonstracja przerodziła się w gwałtowne starcia, gdy manifestanci zaczęli rzucać kamieniami, nacierając na budynek rady prowincji. Podłożono ogień pod siedzibę ochrony budynku. Siły bezpieczeństwa zareagowały strzelając w powietrze, by rozproszyć tłum. Według policji jedna osoba zginęła, a trzy zostały ranne. Sieci elektryczne w Iraku ucierpiały już podczas pierwszej wojny w Zatoce Perskiej w 1991 roku. Podczas inwazji w 2003 roku nastąpiły kolejne zniszczenia i tak już przestarzałej infrastruktury, która przez wiele lat nie była modernizowana na skutek sankcji ekonomicznych nałożonych na Irak przez ONZ - pisze agencja AP.