Była to reakcja na aresztowanie podczas demonstracji wpływowego szejka plemiennego. Incydent w Mosulu, jak pisze agencja Associated Press, najpewniej wzmoże niechęć sunnickich demonstrantów wobec szyickiego rządu. Od końca grudnia, gdy doszło do aresztowania ochroniarzy ministra finansów, sunnity Rafiego al-Isawiego, mnożą się demonstracje w tych regionach Iraku, w których sunnici stanowią większość. Sunnici uważają, że są marginalizowani przez rząd premiera szyity Nuriego al-Malikiego. W piątek manifestacje znów zgromadziły wiele tysięcy osób, zwłaszcza w prowincji Anbar (na zachodzie) i w okolicach Kirkuku (północ). Pod koniec stycznia w podobnym incydencie, jak ten w Mosulu, w Faludży (na zachód od Bagdadu) zginęło pięciu manifestantów i dwaj żołnierze. Sunnici uważają, że są dyskryminowani przez rząd Malikiego, który wykorzystuje przeciwko nim przepisy antyterrorystyczne. Sunnici, którzy dominują w całym świecie arabskim, zajmowali za rządów Saddama Husajna najwyższe stanowiska w aparacie rządowym, wojsku i służbach specjalnych.