O zawarciu umów poinformowano w październiku w czasie wizyty Malikiego w Moskwie. Gdyby kontrakty zostały zrealizowane, Rosja stałaby się drugim dostawcą broni dla Iraku, po Stanach Zjednoczonych. Rzecznik premiera Ali al-Musawi oświadczył, że w sprawie podejrzeń o korupcję przy zawieraniu umów trwa dochodzenie. Nie podał jednak tożsamości osób objętych dochodzeniem. Nie wiadomo też, kiedy zapadła decyzja o anulowaniu umów, a tylko, że podejrzenia pojawiły się po powrocie Malikiego z Moskwy. Niedługo później konferencję zwołał p.o. minister obrony Sadun al-Dulajmi. - Jeśli istnieją jakieś podejrzenia o korupcję, biorę za nie odpowiedzialność, przed Bogiem i przed prawem. Kontrakt nie został anulowany, trwają negocjacje - oświadczył Dulajmi. - Nie przekazaliśmy ani jednego dinara, nie ma końcowego porozumienia. Irak złożył tylko ofertę - dodał. W reakcji Musawi powtórzył, że "kontrakty zostały anulowane", a Bagdad "rozpoczął nowe negocjacje". Zaznaczył, że Irak "bardzo potrzebuje broni". Z ambasadą Rosji w Iraku nie udało się skontaktować. Anonimowy przedstawiciel rosyjskiego sektora zbrojeniowego powiedział agencji RIA-Nowosti, że do anulowania kontraktów "Irak zmusiły" Stany Zjednoczone. Rosyjska gazeta "Wiedomosti" informowała, że chodzi o zakup 30 rosyjskich śmigłowców bojowych Mi-28NE i 42 samobieżnych lufowo-rakietowych systemów przeciwlotniczych Pancyr-S1.