Irackie wojsko zostało zmuszone do wycofania się z kompleksu budynków, w których mieściła się większość urzędów administracji rządowej - poinformował burmistrz Ramadi Dalaf al-Kubaisi. Jak oświadczyło Państwo Islamskie, jego bojownicy dokonali szturmu na siedzibę lokalnych władz w Ramadi, a następnie ją opanowali po - jak to ujęli - "wyeliminowaniu apostatów", którzy zostali w środku. Szturm IS rozpoczął się wraz z trzema prawie jednoczesnymi atakami bombowymi, dokonanymi przez kamikadze, w których zginęło dziesięciu policjantów, a siedmiu odniosło obrażenia - podaje agencja Associated Press. Reuters pisze, że bojownicy IS zaatakowali Ramadi w nocy z czwartku na piątek, dokonując sześciu zamachów bombowych przy użyciu samochodów pułapek kierowanych przez samobójców. Poprzez ataki terroryści utorowali sobie drogę do centrum miasta - poinformowały źródła policyjne. Walki trwały w piątek w wielu dzielnicach Ramadi, leżącego 100 km na zachód od stolicy kraju, Bagdadu. Siły rządowe wciąż kontrolują dowództwo wojskowe usytuowane na zachodzie miasta. Jeśli Ramadi całkowicie wpadnie w ręce Państwa Islamskiego, będzie to - jak zauważa Reuters - strategiczny cios dla premiera Iraku Hajdera al-Abadiego. Zaledwie przed sześcioma tygodniami iracka armia i szyickie milicje przejęły z rąk bojowników IS Tikrit, opanowany przez nich w lecie ub.r. Pozycje dżihadystów w mieście atakowało też lotnictwo USA, poproszone o wsparcie przez rząd w Bagdadzie.