Porozumienie o przywróceniu stosunków dyplomatycznych podpisali w Bagdadzie ministrowie spraw zagranicznych Iraku i Syrii, Hosziar Zebari i Walid Muwalim. - Iracka flaga będzie powiewać w Damaszku, a syryjska w Bagdadzie - powiedział Zebari. Muwalim jest pierwszym ministrem spraw zagranicznych Syrii, który złożył wizytę w Iraku po upadku Saddama Husajna wiosną 2003 roku. W poniedziałek oświadczył, że Syria potępia "wszystkie akty terrorystyczne godzące w Irak i jego instytucje". Wezwał zarazem do ogłoszenia kalendarza ewakuacji obcych wojsk, tłumacząc, że pomogłoby to osłabić przemoc. We wtorkowym komunikacie syryjsko-irackim znalazło się jednak sformułowanie zgodne ze stanowiskiem Bagdadu, iż siły wielonarodowe powinny stopniowo opuścić Irak, gdy ich obecność przestanie być potrzebna. Zebari powiedział, że w sobotę prezydent Iraku Dżalal Talabani poleci do Teheranu, a wkrótce potem odwiedzi Damaszek. Oficjele irańscy i iraccy poinformowali, że Iran zaprosił na rozmowy w Teheranie prezydenta Syrii Baszara el-Asada i że jeśli przyjmie on zaproszenie, mógłby stać się trzecim uczestnikiem sobotniego szczytu. W USA mnożą się apele do prezydenta George'a W. Busha, aby nie bacząc na zły stan stosunków z Syrią i Iranem podjął rozmowy z obu tymi krajami i wciągnął je do współpracy w wygaszaniu przemocy w Iraku. USA i rząd iracki skarżą się, że Syria pozwala zagranicznym dżihadystom (bojownikom świętej wojny) przenikać ze swego terytorium do Iraku. Syria zaprzecza i podkreśla, że kontrolowanie długiej pustynnej granicy między obu krajami jest bardzo trudne. We wtorek rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego przy prezydencie USA Gordon Johndroe zaapelował do Syrii, aby pokazała, że pragnie pomóc rządowi irackiemu. "Jednym z pierwszych kroków, jakie Syria mogłaby uczynić, jest uszczelnienie swej granicy z Irakiem i powstrzymanie napływu obcych bojowników do tego kraju" - napisał Johndroe w oświadczeniu. W Genewie ustępujący sekretarz generalny ONZ Kofi Annan wezwał Syrię i innego sąsiada Iraku, Iran, by pomogły władzom w Bagdadzie położyć kres antyrządowej rebelii oraz przemocy między szyitami i sunnitami. Nie jest jasne, jak bardzo pomoc rządu syryjskiego lub irańskiego mogłaby powściągnąć irackich rebeliantów albo fanatyków religijnych, bo każdy tydzień przynosi w Iraku setki nowych ofiar i rozbudza tam strach i nienawiść. - Na samym początku powiedzieliśmy, że nie oczekujemy cudów, ani tego, że za jednym zamachem rozwiążemy wszystkie nasze problemy - studził oczekiwania Zebari, odpowiadając na pytania reporterów. Damaszek zerwał stosunki dyplomatyczne z Irakiem w 1982 roku, oskarżywszy Bagdad o podżeganie do buntu członków zdelegalizowanego w Syrii Bractwa Muzułmańskiego. Od dwóch lat trwała wtedy wojna iracko-irańska (1980-88), w której Syria opowiedziała się po stronie Iranu. Zerwanie było całkowite: Irakijczycy nie mogli podróżować do Syrii, ani nawet telefonować. Stosunki handlowe przywrócono w roku 1997 i od tego czasu Irakijczycy mogą odwiedzać Syrię. Po upadku Saddama tysiące jego zwolenników wyemigrowało do Syrii i sąsiedniej Jordanii. W ostatnich miesiącach dziesiątki tysięcy Irakijczyków uciekło do Syrii przed przemocą na tle wyznaniowym.