Iracki parlament uchwalił w ostatniej chwili kilka poprawek do projektu konstytucji, które uwzględniły część postulatów niezadowolonej społeczności arabskich sunnitów. Mimo to także służący w Iraku polscy żołnierze obawiają się, że głosowanie nie odbędzie się bez ataków rebeliantów. Dowodzona przez Polaków wielonarodowa dywizja zakończyła właśnie związaną z przygotowaniami do referendum operację "Pustynny wiatr". W jej ramach przez 10 miesięcy szkolono 8 Dywizję Armii Irackiej. To m.in. jej jednostki odpowiadają za bezpieczeństwo podczas głosowania. - Główny nacisk położono na przygotowanie żołnierzy irackich do operacji antyterrorystycznych, stabilizacyjnych i osłonowych. Szkolenie obejmowało między innymi organizację i działania na punktach kontrolnych, patrolowanie niebezpiecznych rejonów oraz osłonę konwojów. Jednym z najważniejszych elementów szkolenia było planowanie i realizacja operacji antyterrorystycznych, w tym głównie likwidacja kryjówek terrorystów i przejmowanie nielegalnych arsenałów broni - poinformował INTERIA.PL rzecznik wielonarodowej dywizji, mjr Sylwester Michalski. W czwartek w Bagdadzie i innych miastach panował niezwykły spokój, bo zgodnie z decyzją władz rozpoczął się czterodniowy okres świąteczny i uczniowie mają wakacje, a urzędy, inne instytucje publiczne i firmy prywatne są zamknięte. Zaczęła też obowiązywać godzina policyjna - od dziesiątej wieczór do szóstej rano. O północy z czwartku na piątek granice Iraku zostaną zamknięte dla wszystkich pojazdów z wyjątkiem transportów żywności, wody i paliwa, a w piątek wieczorem wejdzie w życie zakaz ruchu pojazdów prywatnych. W nocy ze środy na czwartek wojska amerykańskie i irackie kontynuowały przeczesywanie Bagdadu i miast w pasie sunnickim, gdzie szerzy się rebelia, w poszukiwaniu kryjówek ekstremistów i składów broni. Pod osłoną ciemności stawiano też przed wejściami do lokali wyborczych betonowe zapory zwieńczone zwojami drutu kolczastego. Zapory mają chronić głosujących i personel przed zamachami bombowymi. W Mosulu na północy kraju, gdzie rebelianci są szczególnie aktywni, policja już w środę wieczorem wprowadziła zakaz ruchu pojazdów. W czwartek rano w pobliżu amerykańskiego konwoju wybuchła tam przydrożna bomba-pułapka, zabijając dwóch przypadkowych przechodniów. W Kirkuku, 240 km na północ od Bagdadu, bomba samochodowa wybuchła przy patrolu policji. Zginęło dwóch irackich policjantów. Rebelianci próbują zastraszyć Irakijczyków i zniechęcić ich do udziału w referendum, zwłaszcza w prowincjach zamieszkanych w większości przez arabskich sunnitów, aby potem kwestionować prawomocność nowej konstytucji. W ciągu minionych 18 dni zabili w zamachach bombowych i innych atakach co najmniej 442 osoby. W Iraku przebywa 156 tysięcy żołnierzy USA, o 18 tysięcy więcej niż latem. Kontyngent zwiększono na czas referendum i grudniowych wyborów powszechnych. Choć głosowanie rozpoczyna się w całym kraju w sobotę o siódmej rano, już w czwartek jako pierwsi mogli głosować chorzy i personel szpitali oraz Irakijczycy przetrzymywani w nadzorowanych przez Amerykanów więzieniach, w tym w osławionym Abu Ghraib. Na razie nie wiadomo, czy wśród głosujących więźniów był Saddam Husajn. Proces Saddama ma rozpocząć się 19 października.