Rzeczniczka wojsk USA wyjaśniła agencji Reuters, że na obszarze "zielonej strefy", gdzie mieszczą się siedziby władz koalicyjnych i irackich, spadły pociski moździerzowe. Nie umiała powiedzieć, czy są jakieś ofiary. Eksplozje miały miejsce ok. godz. 21.30 czasu lokalnego (19.30 czasu warszawskiego). - Słyszeliśmy serię wybuchów - potwierdził inny rzecznik armii amerykańskiej. Powiedział, że wszczęto dochodzenie, na razie jednak nie ma pewności, gdzie doszło do wybuchów. Świadkowie twierdzą, że słyszeli serię kilku wybuchów i widzieli dwa słupy dymu nad obszarem "zielonej strefy", liczącej 5 kilometrów kwadratowych. Niespełna pół godziny wcześniej słychać było trzy wybuchy, które brzmiały tak, jakby ktoś strzelał z granatnika. Obiekty w bagdadzkiej "zielonej strefie", będącej dla irackich partyzantów głównym celem ataków, były w ostatnim czasie wielokrotnie ostrzeliwane z granatników. Na początku zeszłego tygodnia partyzanccy artylerzyści dwa dni z rzędu ostrzeliwali strefę wieczorem, raniąc za drugim atakiem trzy osoby.