Według przedstawicieli służb bezpieczeństwa, na które powołuje się agencja AFP, w Iraku doszło do 15 ataków w 13 miastach. Wśród zabitych jest co najmniej trzech policjantów. Siedem osób należących do jednej rodziny, w tym trzy kobiety i dwoje dzieci, zginęło w wyniku wybuchu bomby podłożonej w pobliżu ich domu w miejscowości Mussajab na południe od Bagdadu. Według źródeł policyjnych ataku dokonano najprawdopodobniej dlatego, że była to rodzina szyicka. Z kolei w zamieszkanym głównie przez szyitów mieście Hilla na północy kraju, w pobliżu konwoju, w którym podróżował gubernator prowincji, eksplodował samochód-pułapka. Politykowi nic się nie stało, ale w wyniku wybuchu zginęła co najmniej jedna osoba. Do kolejnych wybuchów doszło na północy kraju - na terenach, nad którymi zwierzchność chcą mieć zarówno władze centralne, jak i władze kurdyjskiego regionu autonomicznego. Zginęły trzy osoby - dwie z nich w zróżnicowanym etnicznie i zasobnym w ropę Kirkuku. Eksplodowała tam bomba, którą właśnie próbowała rozbroić policja. Od wycofania się ostatnich żołnierzy amerykańskich z Iraku 18 grudnia 2011 roku kraj nie wyszedł z kryzysu. Choć przemoc nie sięga poziomów notowanych w latach 2006-2007, ugrupowania rebelianckie w dalszym ciągu stanowią poważne zagrożenie. Ataki zdarzają się niemal codziennie, a w comiesięcznych zestawieniach systematycznie odnotowuje się ponad setkę ofiar śmiertelnych. Weź udział w plebiscycie i wybierz najważniejsze wydarzenie 2012 roku!