Rafineria w Baidżi położona jest 200 kilometrów na północ od Bagdadu. W środę wkroczyły tam uzbrojone oddziały sunnickich bojówek, które przejęły kontrolę nad instalacją. Iracka armia miała wkrótce potem odbić rafinerię, ale sunnici przypuścili ponowny atak. Nie jest do końca jasne, kto w tej chwili sprawuje kontrolę nad Baidżi, wiadomo jedynie, że wciąż toczą się tam ciężkie walki.Po tym jak sunniccy bojówkarze z Islamskiego Państwa Iraku i Lewantu przejęli kontrolę nad kolejnymi miastami na północy i posuwają się w stronę Bagdadu, w całym kraju widać oznaki paniki. Ludzie stoją w długich kolejkach po benzynę. - Czekam tu od rana po 30 litrów benzyny. Stojąc w tej kolejce, spaliłem już 10 litrów. Taka sytuacja jest nie do zaakceptowania - mówił jeden z Irakijczyków. Szyicki rząd, który próbuje zwalczyć rebelię, zmobilizował już rezerwistów. Premier zapowiedział też po 650 dolarów miesięcznie dla ochotników, którzy przyłączą się do walk po stronie rządowej armii. Irackie władze poprosiły już o pomoc Stany Zjednoczone. Prezydent Barack Obama zapowiedział, że wyśle do Bagdadu 300 doradców wojskowych. Mają oni m.in. przygotować precyzyjne, punktowe ataki w Iraku. Przeciwko takiej interwencji protestuje rząd sąsiedniej Turcji, który obawia się wielu strat cywilnych.