W Mosulu, sunnickim mieście położonym 350 km na północ od Bagdadu, dokonano przy użyciu samochodów pułapek pięciu zamachów; ich celem były koszary wojskowe i posterunki policji. Z uwagi na napiętą sytuację w strefie na prawym brzegu Tygrysu przedłużono godzinę policyjną. - Przywieziono do nas wiele ciał. Większość z nich to członkowie sił bezpieczeństwa - powiedział doktor Anwar Abed al-Dżuburi z szpitala w Mosulu. Według niego i źródeł wojskowych rannych w zamachach w Mosulu rannych zostało 80 osób. Do zamachów doszło też w Kirkuku, Tikricie i Tuz Churmatu; łącznie zginęło w nich osiem osób. Wcześniej w ciągu dnia na targowisku w mieście Dżadidat al-Szat w prowincji Dijala na północ od Bagdadu eksplodowały dwa samochody pułapki i wysadził się w powietrze zamachowiec samobójca. Śmierć poniosło 20 osób. Wieczorem w Madain na południe od Bagdadu samobójca wysadził się w samochodzie pod posterunkiem policyjnym; cztery osoby zginęły. Na razie nikt nie przyznał się do zamachów, ale sunniccy bojownicy, w tym z irackiego skrzydła Al-Kaidy, regularnie przeprowadzają ataki na rządzącą szyicką większość w tym kraju. Sunnici od kilku miesięcy protestują przeciwko dyskryminacyjnej, ich zdaniem, polityce premiera Nuriego al-Malikiego. Twierdzą, że niesłusznie padają ofiarą polityki antyterrorystycznej. Władze często prowadzą akcje aresztowań w zamieszkanych przez sunnitów częściach kraju pod zarzutami powiązań z Al-Kaidą albo partią Baas obalonego dyktatora Saddama Husajna. Sunnici, stanowiący w Iraku mniejszość, zajmowali za Husajna najwyższe stanowiska w aparacie rządowym, wojsku i służbach specjalnych. Obecnie władzę sprawuje szyicka większość.