Żołnierzy przewieziono do amerykańskiego szpitala w Bagdadzie; jeden z nich wkrótce trafi do Polski. - Jeden żołnierz został ranny w rękę, a drugi w podudzie. Ich stan jest stabilny, choć poważny. Obydwaj byli natychmiast operowani, operacje trwały do trzech godzin, przeprowadziły je dwa zespoły specjalistyczne - oświadczył lekarz płk Aleksander Węgrzyn. Ranni to starszy szeregowy Łukasz Wojciechowski z 10. brygady kawalerii pancernej w Świętoszowie oraz starszy kapral Włodzimierz Wysocki z 4. pułku przeciwlotniczego w Czerwieńsku. Obaj żołnierze służą w Iraku w 1. międzynarodowej brygadowej grupie taktycznej, która została sformowana na bazie 12. Brygady Zmechanizowanej ze Szczecina. St. kapral Włodzimierz Wysoki w ciągu 48 godzin zostanie przetransportowany do Polski. Drugi z żołnierzy zostanie w szpitalu do czasu zakończenia specjalistycznych badań. Do incydentu doszło wczoraj o godz. 22.30 (czasu warszawskiego). 20-osobowy patrol polskich żołnierzy wracał po zakończonej misji do bazy w Hilli. W pobliżu miejscowości Mahawil, 6 kilometrów przed obozem Babilon, jeden z czterech samochodów, którymi jechał patrol, wjechał na zdalnie sterowany ładunek wybuchowy. Ładunek eksplodował, a jednocześnie z pobliskich zarośli oddano w kierunku pojazdów jeden strzał z ręcznego granatnika przeciwpancernego RPG. Pocisk chybił celu. Okazało się jednak, że wybuch ładunku ranił dwóch żołnierzy. Jak mówi pułkownik Marian Kołaciński, dowódca 12. Brygady Zmechanizowanej ze Szczecina, doszło do regularnej bitwy. Do polskich żołnierzy strzelano także z broni maszynowej. Natychmiast na miejsce została ściągnięta grupa szybkiego reagowania. Sytuację udało się uratować, ale sprawców ataku nie zatrzymano. - To jest jeden ze sposobów walki terrorystów, który w ostatnim czasie się nasila.(...) Z naszego rozeznania wynika, że najczęściej te bomby-pułapki są stawiane na drogach w godzinach nocnych i wtedy albo nad ranem detonowane - powiedział szef oddziału inżynieryjnego wielonarodowej dywizji płk Lech Zajda. W stronę samochodu wystrzelono trzy pociski RPG. Jeden z nich trafił w przednie koło. Pojazd został poważnie uszkodzony i nie nadawał się do holowania. Z miejsca wypadku został odtransportowany dźwigiem. Po ataku patrol podzielił się na dwie grupy: jedna grupa ruszyła natychmiast w kierunku zarośli, starając się złapać napastników, a druga odtransportowała rannych do obozu Babilon. - Skuteczność takiego ataku zależy od umiejętności i profesjonalizmu żołnierzy. W tym przypadku żołnierze natychmiast odpowiedzieli ogniem. Zachowali się profesjonalnie - dodał płk Zajda. Dodał, że na razie nie udało się złapać napastników. Na miejscu wypadku znaleziono cztery 120-milimetrowe pociski gotowe do użycia. Przez kilka godzin amerykańscy saperzy rozbrajali ładunki. W pobliżu Mahawil znajduje się jeden z wielu dawnych arsenałów armii Saddama Husajna. Polscy saperzy od dłuższego czasu rozbrajają i wysadzają stare pociski artyleryjskie i niewybuchy. W ciągu ostatnich miesięcy doszło do kilku ataków na polskie konwoje. Najbardziej tragiczny, w którym zginął polski żołnierz - major Hieronim Kupczyk z 12. Dywizji Zmechanizowanej ze Szczecina, zdarzył się 6 listopada. Ostrzelano wtedy konwój z 16 żołnierzami, który wracał z amerykańskiej bazy Dogwood do Obozu Babilon. 20 listopada ładunek wybuchowy eksplodował obok samochodu jadącego w polskim konwoju wojskowym z Bagdadu do Babilonu. W samochodzie wyleciały szyby, ale nikomu nic się nie stało.