Karierę w armii rozpoczął 10 lat temu, kiedy wstąpił do Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Obrony Przeciwlotniczej w Koszalinie. Już jako oficer wstąpił do seminarium wojskowego w Warszawie. - Wiedza na temat wojska i doświadczenie są bardzo pomocne,pomagają dotrzeć do żołnierzy i zrozumieć ich problemy. Szczególnie tutaj jest to dla mnie bardzo ważne - podkreśla. Jest jednym z trzech księży, którzy znaleźli się w polskim kontyngencie w Iraku. Drugi kapelan pracuje w bazie w Karbali, trzeci - w Kut. Ks. Majka jest najbardziej zapracowany, odprawia msze i spotyka się z żołnierzami z aż trzech obozów - jednego w Babilonie i dwóch w Hilli. Poza codzienną posługą kapłańską, bardzo często rozmawia z żołnierzami. Jak mówi, część z nich przeżywa stres, czuje się zagrożona, myśli o niebezpieczeństwie utraty życia. - Spotykam się z nimi, rozmawiam na różne tematy i przede wszystkim modlę się, to jest też moje zadanie. Zachęcam też innych do modlitwy- mówi. - Moją rolą jest być przy żołnierzu, być dla żołnierza, spotkać się z nim; dotrzeć szczególnie do tych, których spotkały nieszczęścia, np. ktoś z bliskich w kraju umarł. Zwykle ci ludzie sami przychodzą do kapelana - na mszę świętą i aby porozmawiać na ten temat, szukać wsparcia. Pytany o problemy, z jakimi borykają się Polacy w Iraku,odpowiada, że głównym z nich jest rozłąka i utrudniony kontakt zrodziną. - Nie widzę jednak wśród żołnierzy żadnej psychozy, czy ogólnego załamania. Są pojedyncze przypadki zwykłej tęsknoty, ale to chyba przeżywa każdy z nas. To jest normalne uczucie i nie ma temu co się dziwić - zaznacza. Każdego dnia kapelan odprawia mszę świętą w Obozie Babilon, w każdą niedzielę - trzy msze: w Babilonie i dwóch obozach w Hilli. Jeździ w konwojach z zachowaniem określonych przepisami wszelkich rygorów bezpieczeństwa. - Poza różańcem nie mam broni, tylko kamizelkę kuloodporną i hełm, nie mam też napisów w stylu 'Proszę nie strzelać, jedzie kapelan - śmieje się. - Pan Bóg czuwa - dodaje. Co prawda pod duszpasterską opieką księdza jest 1600 Polaków, to jednak na msze święte, zwłaszcza w Hilli (do Babilonu przyjeżdżają też w niedziele kapelani amerykańscy) przychodzą też Litwini, Łotysze, Słowacy i Filipińczycy. Niektórzy żałują, że w ich kontyngentach nie znalazło się miejsce dla kapelanów. - Jak tylko mogę, staram się udzielać wsparcia wszystkim -niezależnie od nacji i wyznania. Dobre słowo jest dla każdego - podkreśla.