Do 31 stycznia 2005 r. mają się odbyć wybory i władzę obejmie pierwszy w dziejach Iraku rząd wyłoniony w demokratycznym głosowaniu powszechnym. Nadal będzie to jednak rząd tymczasowy. Do 31 stycznia 2006 r. władzę obejmie stały rząd Iraku, wyłoniony w kolejnych wyborach, przeprowadzonych już po przyjęciu stałej konstytucji państwa, którą Irakijczycy mają zatwierdzić w referendum jesienią 2005 roku. Najwięcej kontrowersji wzbudzała kwestia zasad współpracy irackich władz z siłami wielostronnymi, którymi będą dowodzić Amerykanie. Z tego powodu kolejne projekty rezolucji odrzucały m.in. Francja, Chiny, Rosja. Wszystkich usatysfakcjonowała dopiero czwarta wersja rezolucji. Znalazła się w niej wymyślona przez Amerykanów i rząd Iraku formuła partnerstwa wojskowego sił wielostronnych i irackich. To oraz ustępstwa USA w innych sprawach zadowoliły dotychczasowych malkontentów. Rezolucja nie mówi nic o przyszłości więzień podlegających obecnie Amerykanom. Jednak dołączony do tekstu list amerykańskiego sekretarza stanu Colina Powella upoważnia siły koalicji do "podejmowania szerokiego zakresu działań przyczyniających się do utrzymania bezpieczeństwa", w tym także do "internowania, gdy okaże się to konieczne". Jak informuje Reuter, wchodzące obecnie w skład Rady Bezpieczeństwa, jako niestali jej członkowie, Brazylia, Chile i Hiszpania domagały się, aby w tekście rezolucji znalazł się zapis zobowiązujący siły międzynarodowe do humanitarnego traktowania więźniów i ochrony ludności cywilnej znajdującej się w rejonach walk. Jednak Waszyngton i Londyn odrzuciły te poprawki. W niezobowiązującej preambule do rezolucji znalazła się jedynie deklaracja, iż siły koalicji będą działać "zgodnie z międzynarodowym prawem humanitarnym orz współpracować z odpowiednimi organizacjami międzynarodowymi". Minister spraw zagranicznych Iraku Hosziar Zebari dał do zrozumienia, że mimo skandalu z maltretowaniem więźniów przez żołnierzy USA w podbagdadzkim więzieniu Abu Ghraib nowy rząd iracki zgodzi się, aby Amerykanie nadal zatrzymywali i przetrzymywali więźniów. Dodał, że więzienia "cywilne i wojskowe" to dwie oddzielne sprawy. Obecnie w wojskowych więzieniach amerykańskich w Iraku przetrzymywanych jest ponad 8 tys. osób. Jak w USA komentuje się uchwalenie rezolucji, posłuchaj w relacji waszyngtońskiego korespondenta RMF Grzegorza Jasińskiego: Kurdowie niezadowoleni z rezolucji Iraccy Kurdowie wyrazili rozczarowanie z powodu braku w przyjętej przez Radę Bezpieczeństwa ONZ rezolucji w sprawie Iraku jakiejkolwiek wzmianki o autonomicznych prawach kurdyjskiej mniejszości. Przedstawiciele Kurdów w irackim rządzie zagrozili, iż mogą wystąpić z gabinetu. Minister ds. prac publicznych, Kurdyjka Nasrin Berwari, powiedziała dzisiaj w Bagdadzie, iż jeśli partie kurdyjskie wezwą swych przedstawicieli w rządzie do ustąpienia, ministrowie podadzą się do dymisji. - Przegraliśmy walkę, którą prowadziliśmy od roku... Przekonaliśmy się, jak w praktyce można przekreślić demokratyczne osiągnięcia - powiedziała. W rezolucji ani słowem nie wspomniano o autonomii ziem kurdyjskich, mimo że takie gwarancje znalazły się w tymczasowej konstytucji Iraku, której tekst uzgodniono w marcu. W dokumencie tym uznano za specjalne kurdyjskie autonomiczne ziemie trzy prowincje na północy kraju. Przeciwko takiej klauzuli występowali iraccy szyici. Jeszcze przed głosowaniem w Radzie Bezpieczeństwa dwaj liderzy Kurdów irackich, Dżalal Talabani i Masud Barzani, zagrozili, iż jeśli w rezolucji ONZ nie znajdzie się odniesienie do autonomii ziem kurdyjskich, Kurdowie wycofają się z rządu Iraku, a także zbojkotują przyszłe wybory i nie wpuszczą na teren ziem kurdyjskich przedstawicieli irackiego rządu centralnego. Zobacz także: IRAK - raport specjalny