- Ważą po 10 kilogramów i powodują szkody - protestują cytowani przez gazetę mieszkańcy nadmorskiego miasteczka Punta Marina. Jak się zauważa, nie wszyscy mają już siłę i ochotę podziwiać dalej ich popisy z rozkładaniem ogona. Pawie stały się częścią tamtejszego ekosystemu. Pierwszy pojawił się 10 lat temu. Następnie ktoś uwolnił w tamtym rejonie samicę. - Od tego momentu wzrost liczby nowych osobników jest nieprzerwany - powiedział szef wydziału do spraw ochrony zwierząt w lokalnych władzach Gianandrea Baroncini. - A są to ptaki, które rozmnażają się dwa razy do roku, zaś w każdym wylęgu jest nawet 10-12 piskląt - przypomniał. Obecnie w Punta Marina żyje około 30 pawi, na które mieszkańcy często składają skargi do służb porządkowych. Niektórzy sygnalizują, że ptaszyska robią tak duże dziury w dachu, że kapie przez nie woda. Często można też zauważyć, że pukają dziobami w szyby samochodów, gdy zobaczą w nich swoje odbicie. Miejscowe władze wraz ze strażą leśną szukają rozwiązania problemu coraz bardziej dotkliwej pawiej obecności. Rozważa się możliwość ich schwytania i umieszczenia w gospodarstwach, gdzie prowadzone są na przykład zajęcia dydaktyczne. Z Rzymu Sylwia Wysocka