Szkoły w Ryrkaipij działają, ale są strzeżone przez uzbrojoną po zęby policję na wypadek, gdyby niedźwiedzie przybliżyły się do budynku. Wśród kilkudziesięciu niedźwiedzi są "zwierzęta stare i młode, są samice z potomstwem w różnym wieku" - powiedziała Tatiana Minienko, która stoi na czele doraźnej służby patrolowej, zorganizowanej w ramach Programu Ochrony przed Niedźwiedziami w Ryrkaipij. Jej słowa cytuje agencja Ria Nowosti. Kobieta podzieliła się spostrzeżeniem, że zwierzęta są bardzo wychudzone, co potwierdzają też fotografie, jakie pojawiły się na stronach międzynarodowej organizacji WWF (Światowego Funduszu na rzecz Przyrody). "Niedźwiedzie polarne bytują zazwyczaj na Przylądku Schmidta w Cieśninie De Longa, oddalonym od miasteczka o jakieś 2,2 km" - wyjaśnił Michaił Stiszow, aktywista WWF, cytowany przez BBC. "Z powodu zmian klimatu i ocieplenia nie ma lodu, po którym zwierzęta albo przynajmniej część z nich przeszłaby w stronę morza, by tam polować i zdobywać pożywienie". "Jeszcze pięć lat temu, rzadko zdarzało się, że w pobliże miasteczka zapuszczały się niedźwiedzie polarne. Do tego roku naliczono maksymalnie pięć osobników" - powiedział agencji Tass Anatolij Koczniew z Instytutu Biologicznych Zagrożeń Rosyjskiej Północy. Obecnie wizyty niedźwiedzi w Ryrkaipij stały się jednak tak częste, że zakłóca to normalne funkcjonowanie miasta. Eksperci Instytutu zasugerowali w ubiegłym tygodniu, że miasteczko powinno być ewakuowane i przeniesione w inne miejsce. Szef miejscowej służby ochrony przyrody ocenił perspektywę likwidacji osady jako nierealną. "Jeśli mieszkańcy rzeczywiście chcieliby opuścić miasto, to powinni wpierw zorganizować referendum" - podkreślił.