Zapytany w trakcie udzielonego agencji Reutera wywiadu o to, na ile szacuje możliwość rosyjskiej interwencji, Rasmussen odpowiedział: "Istnieje (jej) duże prawdopodobieństwo". "Widzimy, jak Rosjanie opracowują historię oraz pretekst dla takiej operacji pod płaszczykiem operacji humanitarnej, i widzimy gromadzenie potencjału wojskowego, który mógłby zostać wykorzystany do takiej nielegalnej operacji wojskowej na Ukrainie" - powiedział sekretarz generalny NATO. W ubiegłym tygodniu Sojusz poinformował, że Rosja zgromadziła około 20 tys. żołnierzy swych formacji bojowych nad wschodnią granicą Ukrainy, i jak zaznaczył Rasmussen, brak jakichkolwiek oznak, by wojska te były wycofywane. "Są tam tysiące rosyjskich żołnierzy, dobrze wyposażonych i uważamy to za wskazówkę, że rosyjskie kierownictwo utrzymuje jako otwartą opcję dalszego wojskowego interweniowania na Ukrainie. Jakakolwiek rosyjska interwencja pod płaszczykiem misji humanitarnej byłaby nieusprawiedliwiona i nielegalna" - podkreślił. "Jednak nie rozważamy operacji wojskowych. Gdyby Rosjanie podjęli dalszą interwencję wojskową na Ukrainie, to nie mam wątpliwości, że wspólnota międzynarodowa zareagowałaby na to w zdecydowany sposób, szczególnie poprzez szersze, głębsze, ostrzejsze sankcje, które jeszcze bardziej izolowałyby Rosję" - wskazał Rasmussen. Oskarżając Rosję o doprowadzenie do "katastrofalnej sytuacji humanitarnej" na wschodniej Ukrainie zaznaczył, iż najlepszym sposobem jej rozwiązania byłoby dla Rosjan wycofanie własnych wojsk znad granicy, "wstrzymanie przepływu broni, bojowników i pieniędzy na Ukrainę oraz zaprzestanie wspierania zbrojnych separatystów i podjęcie konstruktywnego dialogu politycznego".