Oligarcha, dawny bliski współpracownik Władimira Putina, trafił na czerwoną listę Interpolu, który zamroził jego międzynarodowe aktywa na wniosek rosyjskiego wymiaru sprawiedliwości. Zarzuca mu on sprzeniewierzenie funduszy i oszustwa na wielką skalę, co w Rosji jest karane więzieniem do 10 lat. 51-letni obecnie Pugaczow domagał się od kilku lat odmrożenia swojego majątku, krytykując "napaść" państwa rosyjskiego, którego stał się zagorzałym krytykiem.Problemy Pugaczowa zaczęły się wraz z upadkiem w 2010 roku Mieżprombanku, jednego z czołowych kredytodawców, którego biznesmen był założycielem. W 2011 roku Pugaczow uciekł do Londynu, gdy władze zaczęły przejmować jego stocznie w ramach odzyskiwania funduszy z Mieżprombanku. W ubiegłym roku moskiewski sąd wysłał za biznesmenem list gończy, oskarżając go o doprowadzenie tego banku do upadku. Długo uznawany za bankiera Kremla zainwestował ponad 100 milionów euro w sieć francuskich luksusowych delikatesów Hediard, nad którymi przejął kontrolę w 2007 roku. W 2009 roku przejął również dziennik "France Soir"; tytuł zniknął z kiosków trzy lata później mimo inwestycji w wysokości 100 milionów euro. Czerwona lista Interpolu, rozsyłana do 190 krajów, wzywa do "natychmiastowego aresztowania" osób, których dotyczy, w celu ich ostatecznej ekstradycji do krajów, które wystąpiły z takim wnioskiem. Na początku października w "Financial Times" ukazało się omówienie wywiadu z oligarchą, który wyraził opinię, że wszyscy rosyjscy biznesmeni są obecnie "chłopami pańszczyźnianymi" należącymi do rosyjskiego prezydenta.