Nie chcąc zostać w tyle za Zachodem i jednocześnie, pragnąc zmniejszyć koszty działania administracji, przywódcy tego ropą płynącego kraju nakazali wszystkim urzędnikom jak najszybsze zaprzyjaźnienie się z nowoczesną technologią. Tym, którzy się nie podporządkują przyjdzie poszukać innej pracy. - Jeśli któryś z pracowników rządowych będzie się opierał nadchodzącej rewolucji technologicznej, podziękujemy mu grzecznie i wskażemy drzwi - powiedział przywódca Dubaju, Szejk Mohammed. O tym, że potrafi być stanowczy, przekonano się już kilka tygodni temu. Podczas serii nie zapowiadanych inspekcji w rządowych departamentach natychmiast zwolnił tych, którzy bez usprawiedliwienia przebywali poza swymi biurami.