Incydent miał miejsce pod koniec czerwca 2022 r., ale raport bezpieczeństwa opisujący dokładny przebieg zdarzenia dopiero teraz ujrzał światło dzienne. "Wykwalifikowany pilot poprosił instruktora, by towarzyszył mu na pokładzie czteroosobowego Piper PA-28 ze względów bezpieczeństwa, przez wietrzne warunki" - informuje CNN, przytaczając wnioski z raportu Air Accidents Investigation Branch (AAIB). Ostatnie słowa instruktora. Śmierć w przestworzach Przed wzbiciem się w powietrze mężczyźni mieli rozmawiać "zupełnie normalnie". Podczas kołowania 57-letni instruktor wypowiedział swoje ostatnie słowa: Wszystko w porządku, za tobą nic nie ma. Tuż po starcie instruktor odrzucił głowę do tytułu. Jako, że pilot znał go wiele lat, był przekonany, że jego towarzysz "jedynie udaje, że drzemie". Następnie podczas jednego z manewrów 57-latek "oparł" głowę o ramię kolegi. Pilot wciąż nie podejrzewał, że dzieje się coś złego - myślał, że to zwykłe żarty. Dopiero gdy samolot bezpiecznie wylądował na płycie lotniska, pilot zdał sobie sprawę, że jego towarzysz nie daje oznak życia. Okazało się, że 57-latek zmarł podczas lotu. Wezwane na miejsce służby ratunkowe były bezradne. Sekcja zwłok wykazała, że mężczyzna doznał zawału serca. Nie miał problemów zdrowotnych Zmarły instruktor miał blisko 9 tysięcy "wylatanych" godzin. Tuż przed incydentem świadkowie twierdzili, że "był w dobrym nastroju" i "nic nie wskazywało na jego zły stan zdrowia". Tego samego dnia przeprowadził kilka próbnych lekcji. "Żadne testy i badania nie mogą dać 100-procentowej wiarygodności przy wykrywaniu problemów kardiologicznych. Należy zachować równowagę między minimalizacją ryzyka dla bezpieczeństwa lotu, a zapewnieniem sprawiedliwej i rozsądnej oceny medycznej dla pilotów" - podkreśla AAIB. Zapewniono, że podobne przypadki zdarzają się niezwykle rzadko. Czytaj także: Ważna wiadomość dla właścicieli domów i mieszkań. Ten drogi remont zrobisz za darmo