Systemy energetyczne w Stanach Zjednoczonych oparte są na programach typu Windows NT, Windows 2000 i Windows XP, a właśnie w tych systemach komputerowych wirus sieje zniszczenie, wykorzystując lukę w oprogramowaniu. By spowodować taką katastrofę jak w Ameryce Północnej, wirus musiałby jednak najpierw dostać się do systemu komputerowego elektrowni, a drogą elektroniczną byłoby to niemożliwe. W tego typu zakładach komputery sterujące pracą mają swoją własną sieć i nie są podłączone do Internetu. Wirus mógł za to ktoś przynieść do firmy, np. na dyskietce, a do zainfekowania systemu mogło dojść nawet nieświadomie. Gdyby nawet do tego doszło - twierdzą informatycy - wirus nie jest w stanie ominąć zdublowanego systemu komputerowego używanego w tego typu elektrowniach i doprowadzić do wyłączenia całego systemu.