Załoga nie reagowała na wezwania kontrolerów lotu. Naziemna obsługa bała się najgorszego, bo rzecz działa się pięć dni po zaginięciu poszukiwanego do dziś malezyjskiego samolotu. W końcu kontakt został jednak odzyskany. Gazeta "Indian Express" - powołując się na urząd kontrolujący indyjskie lotnictwo cywilne - podaje, że niemieckie służby poprosiły o wyjaśnienia, bo w Niemczech na czas trwania problemu wprowadzono stan gotowości alarmowej. Odpowiedź przyszła - linia lotnicza poinformowała, że piloci zdjęli słuchawki i... obaj zapomnieli włączyć głośniki. Dlatego nie słyszeli, że są wywoływani. Na dwa tygodnie zostali zawieszeni w swoich obowiązkach. Adam Górczewski