Żyjące na Sumatrze pasiaste zające z krótkimi uszami są tak rzadkie, że gdy indonezyjscy urzędnicy odpowiedzialni za ochronę przyrody natknęli się na jednego z nich w ogłoszeniu na Facebooku, natychmiast zaczęli szukać sprzedawcy - podkreśla singapurska stacja. Urzędnicy spotkali się z rolnikiem i przejęli zwierzę. Mężczyzna wyjaśnił, że złapał je przypadkiem na skraju parku w pobliżu rzeki, która wylała po silnych opadach deszczu, i nie zdawał sobie sprawy, że należy ono do tak rzadkiego gatunku. Zając był lekko ranny, prawdopodobnie w wyniku powodzi.- Bardzo niewiele wiadomo na temat tego zwierzęcia, poza tym, że wyraźnie preferuje mszyste wzgórza i podgórskie lasy. Jedyne próbki pobrane na Sumatrze sięgają czasów holenderskiej kolonizacji i są w Holandii, a nie w Indonezji - zaznaczyła przedstawicielka organizacji Fauna & Flora International (FFI) Deborah Martyr. Wyjątkowy zając Międzynarodowa Unia Ochrony Przyrody (IUCN) zalicza zajączki błotne (Nesolagus netscheri) do kategorii DD, co oznacza, że nie ma wystarczających danych, by określić stopień ich zagrożenia wyginięciem. Gdy w styczniu 2007 roku jednego z takich zajączków udało się zarejestrować umieszczoną w lesie kamerą, sprawę opisywały największe światowe media. Stacja BBC podała, że zwierzę tego gatunku zaobserwowano wtedy po raz trzeci od 1972 roku. Później media pisały jeszcze o zaledwie kilku przypadkach, gdy je widziano lub robiono im zdjęcia.- Kiedy rolnik, który złapał zająca, zdał sobie sprawę z jego rzadkości, był szczęśliwy, że zwierzę wróciło do parku narodowego - powiedziała Martyr. "Wyglądał na bardzo zrelaksowanego" Zając został przewieziony w bezpieczne miejsce, a następnie wypuszczony z powrotem do lasu przez strażników parku. Jeden z uczestników akcji, strażnik o imieniu Herizal, powiedział, że w ciągu ośmiu lat patrolowania parku nie widział jeszcze zajączka błotnego.- Zawsze dobrze jest wypuszczać zwierzęta z powrotem do dzikiej przyrody, a to było o wiele mniej stresujące niż wypuszczanie tygrysa. Uwolniliśmy go, a on rozejrzał się dokoła i zaczął jeść liście. Wyglądał na bardzo zrelaksowanego - dodał Herizal, członek jednostek ochrony tygrysów w parku narodowym.