Rosyjski samolot Superjet-100 z niewyjaśnionych na razie przyczyn rozbił się podczas lotu pokazowego, w trudno dostępnym rejonie w wulkanicznym masywie górskim Salak na zachodzie Jawy. Wśród 45 osób na pokładzie było ośmiu Rosjan, a także obywatele Indonezji, Francuz i Amerykanin. Chociaż wciąż trwają poszukiwania "czarnych skrzynek" z rozbitego samolotu, władze indonezyjskie odmówiły wydania ich Rosjanom, powołując się na prawo międzynarodowe, które stanowi, że śledztwo w sprawie przyczyn wypadku lotniczego musi toczyć się w kraju, w którym doszło do katastrofy. Tatang Kurniadi, szef krajowej Komisji do spraw Bezpieczeństwa Transportu (KNKT) powiedział, że dochodzenie potrwa co najmniej cztery miesiące lub do roku, ponieważ w przeciwnym przypadku "może ucierpieć reputacja Indonezji", bo wyniki śledztwa, które muszą być "przejrzyste" i "wiarygodne", mogłyby być źle udokumentowane. W poniedziałek, odpowiadając na żądania Moskwy, rzecznik wiceprezydenta Indonezji Boedino, Yopie Hidayat powiedział, że "dochodzenie będzie kontrolowane przez instytucje indonezyjskie. Rosja udzieli tylko wsparcia". Również w poniedziałek komisja ds. transportu oświadczyła, że po ich odnalezieniu "czarne skrzynki" zostaną przekazane do laboratorium komisji. Jej eksperci skorzystają z rosyjskiego oprogramowania komputerowego, by odczytać dane ze skrzynek. Jeżeli zaś będą one zbyt zniszczone i ich zapisy nie będą dostępne, komisja zwróci się o pomoc do ich producenta. - O ile się nie mylę, fabryka (która je wyprodukowała) znajduje się w Ameryce - powiedział inny przedstawiciel komisji Masyhuri - "Spodziewamy się, że analiza (zapisu) zajmie miesiąc, jeśli (skrzynki) nie są zniszczone". Jak podał w poniedziałek "The Jakarta Globe", do stolicy Indonezji przyleciało pond 70 rosyjskich ekspertów, którzy mają pomóc w badaniu przyczyn katastrofy. Suchoj Superjet-100 przyleciał do Indonezji w ramach podróży promocyjnej po Azji Południowo-Wschodniej. Wystartował z lotniska w Dżakarcie. Kontrola naziemna straciła z nim kontakt w 21 minut później - bezpośrednio po tym, gdy załoga poprosiła o zezwolenie na obniżenie wysokości lotu z 3 tys. do 1,8 tys. metrów. Według indonezyjskich władz nie jest jasne, dlaczego obaj rosyjscy piloci zażądali zgody na nagłe zejście w dół i to w okolicy wysokiego na ponad 2 kilometry wulkanu. Ciała ofiar katastrofy są tak bardzo zmasakrowane, że trudno jest określić, ile ofiar już odnaleziono. W wielu wypadkach identyfikację trzeba będzie przeprowadzić na podstawie kodu DNA.