Lecący z Dżakarty na wyspę Sumatra samolot wkrótce po starcie runął do morza w odległości około 15 km od brzegu. Nie ma już praktycznie żadnej nadziei na przeżycie kogokolwiek spośród łącznie 189 pasażerów i członków załogi. Z niezweryfikowanych informacji otrzymanych przez BBC i gromadzący dane o wypadkach lotniczych portal internetowy Aviation Safety Network (ASN) wynika, że ten sam samolot miał w trakcie swego wcześniejszego rejsu w niedzielę problemy techniczne. Polegały one na podawaniu przez aparaturę pokładową sprzecznych wskazań prędkości i wysokości lotu. W rozmowie z agencją dpa prezes Lion Air Edward Sirait potwierdził, że incydent taki faktycznie miał miejsce. "Problemy zostały jednak w ciągu nocy rozwiązane. Pozwólcie nam poczekać na wyniki dochodzenia" - dodał. Nie odnaleziono jeszcze rejestratorów parametrów lotu i rozmów załogi utraconego samolotu, którego szczątki spoczywają na dnie morza na głębokości około 35 metrów. W akcji poszukiwawczej wykorzystuje się podwodne roboty. Rozbita maszyna weszła do służby w połowie sierpnia i miała wylatane dopiero 800 godzin. Będący największym indonezyjskim niskobudżetowym przewoźnikiem lotniczym Lion Air ma jeszcze inne samoloty tego typu. Na środę zapowiedziano rozmowy przedstawicieli zarządu Lion Air z ekspertami Boeinga, którzy mają przybyć do Dżakarty.