Erupcja wulkanu Kelud rozpoczęła się w czwartek wieczorem. Wulkan wyrzucał popiół i skały na wysokość 18 km. Obecnie w niektórych miejscach pokrywa pyłu ma 5 cm. Pył pokrył m.in. Surabayę, drugie co do wielkości indonezyjskie miasto, które liczy ok. 3 mln mieszkańców i położone jest ok. 130 km od wulkanu. Naukowcy nie oczekują kolejnych tak silnych wybuchów. 60-letni mężczyzna i 65-letnia kobieta zginęli we wsi Pandansari obok miejsca erupcji, gdy dachy ich domów zawaliły się pod ciężarem kamieni i pyłu. W czwartek, godzinę przed wybuchem, władze nakazały ewakuację ok. 200 tys. osób z 36 miejscowości w promieniu 10 km wokół wulkanu. Jednak tylko połowa udała się do tymczasowych schronisk. Sunar, 60-latka mieszkająca we wsi obok wulkanu, opowiadała dziennikarzom, że widziała jak pod ciężarem "kamieni wielkości pięści" zawalił się jej dom. - Wszystko się trzęsło, przypominało to statek na wzburzonym morzu - relacjonowała. Z powodu słabej widoczności zamknięto lotniska w kilku miastach, m.in. Surabayi, Solo i Jogyakarcie. Telewizja Metro TV pokazała zdjęcia stojących na pasie startowym samolotów, które są pokryte pyłem wulkanicznym. - Wszystkie połączenia do oraz z tych lotnisk zostały anulowane, a inne loty z Australii i Indonezji zostały skierowane na inne trasy. Obecnie bardzo niebezpieczne jest latanie w pobliżu chmury pyłu - powiedział rzecznik ministerstwa transportu Harry Bakti. Utrudnienia odnotowano głównie na trasach krajowych oraz do Australii i Tajlandii. Linie Virgin Australia odwołały m.in. wszystkie połączenia z Australii na tajlandzką wyspę Phuket czy na indonezyjską wyspę Bali. Konkurencyjny przewoźnik Qantas przełożył na sobotę loty między Sydney a Dżakartą. - A plany połączeń między Australią a Singapurem zostaną zmienione z powodu chmury pyłu nad Jawą - podkreśliła rzeczniczka australijskich linii. Na obrzeżach Jogyakarty, ok. 200 km od krateru, zamknięto największą świątynie buddyjską na świecie o nazwie Borobudur. Jest ona pokryta pyłem. Od XVI wieku w wyniku erupcji mającego 1731 metrów wysokości Keludu zginęło ok. 15 tys. ludzi, w tym 10 tys. w 1568 roku. Po raz ostatni wulkan ten wybuchł w 1990 roku, zabijając kilkanaście osób. Poprzednia silna erupcja nastąpiła w 1919 roku. Zginęło wówczas 5 tys. osób. W Indonezji, która leży w tzw. pierścieniu ognia, czyli wyjątkowo aktywnym sejsmicznie regionie Oceanu Spokojnego, często dochodzi do trzęsień ziemi i erupcji wulkanów. W Indonezji jest 130 aktywnych wulkanów.