Jak podała policja, w celu przesłuchania zatrzymano w piątek pięć osób z firmy IVRCL mającej siedzibę w Hajderabadzie. Opieczętowano również kalkuckie biuro tej firmy, która w 2007 roku podpisała kontrakt na budowę estakady. Estakada o długości dwóch kilometrów przechodziła nad jezdnią w bardzo ruchliwej części centrum stolicy Bengalu Zachodniego. Budowa miała się zakończyć w 2012 roku, ale termin przesuwano ośmiokrotnie. W Indiach często dochodzi do zawalenia się obiektów już gotowych i znajdujących jeszcze w budowie z powodu korupcji, braku nadzoru, nielegalnych praktyk i stosowania kiepskich materiałów. Jak powiedział mediom jeden z zatrzymanych przedstawicieli IVRCL, K. Panduranga Rao, to co się stało, było się "zrządzeniem bożym", gdyż nic podobnego nie wydarzyło się przez 27 lat. "Zrządzenie boże to tylko takie wyrażenie, stwierdzające, że człowiek nie miał nad czymś kontroli" - wyjaśniła P. Sita, szefowa prawniczego zespołu firmy IVRCL. Pokazując zdjęcie zamieszczone w gazecie, zaznaczyła, że miejsce katastrofy wygląda jak po wybuchu bomby. Odnosząc się do opóźnień w zakończeniu budowy obiektu i oddania go do użytku, inny przedstawiciel firmy powiedział, że "estakadę ukończono w 78 proc.". Co do użytych materiałów przedstawiciel firmy podkreślił, że do budowy 59 filarów użyto tych samych materiałów co do sześćdziesiątego, który się zawalił, nie wiadomo dlaczego. Bolączką budowlanych przedsięwzięć w Indiach według Reutera są od dawna nieprecyzyjne i mało rygorystyczne standardy bezpieczeństwa. Inne źródła wskazują też na powszechne przyczyny katastrof budowlanych w Indiach: słabe egzekwowanie przepisów i stosowanie materiałów niespełniających wymogów.