O wielokrotnie zgwałcenie i zabójstwo ośmioletniej Asify Bano z wioski Rasana w stanie Dżammu i Kaszmir oskarżonych było siedem osób, w tym kapłan i czterech policjantów. Sąd uznał winę sześciu z nich. Główny oskarżony, 61-letni kapłan świątyni Sanji Ram, jego przyjaciel Parvesh Kumar oraz oficer policji Deepak Khajuria zostali skazani na dożywotnie więzienie za zabójstwo oraz dodatkowo 25 lat więzienia za gwałt. Trzech innych policjantów - Surender Verma, sierżant Tilak Raj i podinspektor Anand Dutta, którzy za łapówkę 500 tys. rupii (ok. 27 tys. zł) zacierali ślady przestępstwa i niszczyli dowody, trafią do więzienia na pięć lat. Uniewinniono natomiast Vishala, syna Sanjiego Ramy, który w czasie porwania miał zdawać egzaminy w innej miejscowości. Asifa Bano zaginęła 10 stycznia 2018 r., a jej ciało odnaleziono po tygodniu w lokalnej świątyni w wiosce Rasana w pobliżu miasta Kathua. Skazani przetrzymywali i gwałcili Asifę przez cztery dni. Przez ten czas podawali jej lek na padaczkę, który ma działanie usypiające. Rodzice zaczęli szukać córki, gdy nie wróciła z wypasu koni w okolicy wioski Rasana. Rodzina należy do grupy koczowników Bakarwal, którzy zimą schodzą z gór Kaszmiru w cieplejsze rejony Dżammu. Mieszkańcy wioski twierdzili, że Bakarwalowie wypasali konie na prywatnej ziemi. Nomadzi odrzucali te oskarżenia. Pierwsze aresztowania wywołały protesty części mieszkańców Zdaniem śledczych uprowadzenie dziewczynki, a następnie gwałt i morderstwo miało przestraszyć i w efekcie przegonić grupę Bakarwalów z okolicy. Już 18 stycznia 2018 r. wybuchły pierwsze protesty w muzułmańskim w większości Kaszmirze. Nie zwróciły one jednak uwagi mediów ogólnokrajowych, które uznały to za lokalną sprawę wykorzystywaną przez miejscowych polityków do zdobycia popularności. Bakarwalowie wyznają islam, a Dżammu, gdzie znajduje się wioska Rasana, zamieszkują w większości wyznawcy hinduizmu. Kilka dni później śledztwo przekazano policji kryminalnej stanu Dżammu i Kaszmir. Pierwsze aresztowania w połowie lutego 2018 r. wywołały protesty części mieszkańców Rasany w obronie oskarżonych. Demonstracje organizowały bojówki hinduistyczne, które posądzały władze o sprzyjanie muzułmanom i nietolerancję wobec oskarżonych hindusów, w tym kapłana lokalnej świątyni. Rząd potępił gwałt i morderstwo Do protestujących dołączyli dwaj stanowi ministrowie z Indyjskiej Partii Ludowej (BJP), która była w koalicyjnym rządzie stanu Dżammu i Kaszmir. Nandkumar Singh Chouhan, szef BJP ze stanu Madhja Pradeś, oświadczył, że za gwałtem i morderstwem stoją rebelianci popierani przez Pakistan, który chce skłócić obie społeczności. Na początku kwietnia 2018 r., kiedy śledczy wnieśli w sądzie w Kathui akt oskarżenia przeciw aresztowanym, lokalna rada adwokacka przez pół dnia blokowała wejście do urzędu. Opozycja, na czele z Rahulem Gandhim liderem Indyjskiej Partii Kongresowej, wezwała do antyrządowych protestów. Dopiero wtedy media krajowe zaczęły zajmować się sprawą. Rząd potępił gwałt i morderstwo i już kilka dni po protestach w kilku dużych miastach Indii wprowadził w życie rozporządzenie, na mocy którego winni gwałtu na dzieciach poniżej 12. roku życia mogą zostać skazani na karę śmierci. Wcześniej maksymalnym wymiarem kary było dożywocie. W procesie przesłuchano ponad stu świadków. Tuż przed ogłoszeniem wymiaru kary, Rekha Sharma, przewodnicząca Narodowej Komisji Kobiet wzywała sąd do surowego potraktowania skazanych. "Powieście ich. Przybywa przestępstw na nieletnich i to odstraszy przestępców" - mówiła mediom w Delhi. Z Delhi Paweł Skawiński